Wygląda na to, że Islandia chce iść drogą, o której ostatnio coraz głośniej w Wielkiej Brytanii. Czyżby przyłączenie się do Unii Europejskiej było dobrym pomysłem? Według partii, które wygrały wybory parlamentarne z pewnością tak. Partie ustaliły między sobą, że zamierzają przeprowadzić referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej, jednak nie podoba im się ogólny charakter znajomości jaki wiąże ten kraj, a Unię Europejską.
Dodatkową partia rządząca przyznała, że nie zamierza wznawiać negocjacji z Unią Europejską rozpoczętych w 2010 roku. Zapowiedzieli, że negocjacje będą wznowione, jednak dopiero po rozpisaniu referendum w sprawie ewentualnego wejścia do Unii Europejskiej. Krajem obecnie rządzą dwie partie, które domagają się przystąpienia do Unii Europejskiej, gdyż obecne warunki nie są satysfakcjonujące. Nie od dziś bowiem wiadomo, że większość Islandczyków nie popiera akcesji Unii Europejskiej, dlatego ważne jest to jakoś rozsądnie rozegrać – szczególnie przez obie rządzące partie. Islandczycy nie zgadzają się na wspólną unijną politykę połowową, na czym ewidentnie by straciła – duża część osób pracuje jako rybacy. Należy więc podkreślić fakt, że Islandia jest zależna gospodarczo od rybołówstwa – jego brak oznaczał by potworne spadki, gdyż rocznie wydobywa się około 2 milionów ton ryb.
Wiadomo także, że ryby stanowią blisko trzy czwarte eksportu tego kraju. Przystępując do Unii, Islandia musiała by dzielić się łowiskami i dostosować się do norm połowu – ilości rocznej. Niestety większość Islandczyków żyje w obawie, że kontakt z Unią Europejską nie przyniesie im nic dobrego – przypuszczają dominację i uzależnienie.
