Wygląda na to, że sytuacja Wielkiej Brytanii pod względem kryzysu nie ulega żadnym poprawom. Większość ośrodków badawczych wskazuje, że kryzys będzie trawił budżety nie tylko obecnych rządów, ale także przyszłych – po 2020 roku. Polityka zaciskania pasa szybko więc nie odejdzie i będzie jednym z głównych założeń przy tworzeniu kolejnych budżetów. Nikt nie ma wątpliwości, że brytyjski budżet jest wciąż daleki od zrównoważenia. Cięcia budżetowe będą więc dawały o sobie znać i to na każdym kroku – takie przynajmniej jest przeświadczenie ośrodków badawczych.
Institute for Fiscal Studies ocenia, że Wielka Brytania jest równie daleko od osiągnięcia założonego progu deficytu jak była w 2010 roku – obserwacje są oparte na doświadczeniach Kanady z lat 80 i 90. Eksperci nie mają wątpliwości, że główną kwestią rozpatrywań rządu teraźniejszego i przyszłego będzie temat oszczędności i co do tego nie ma chyba nikt wątpliwości. Większość komentatorów twierdzi, że rządzący po 2015 roku będą musieli znaleźć sposób na wygospodarowanie blisko 33 miliardów funtów, a nie da się tego zrobić inaczej, jak poprzez cięcia w budżecie. Niektórzy wskazują, że Brytyjczyków czeka zmniejszenie wydatków na cele publiczne, obcięcie niektórych świadczeń socjalnych oraz podniesienie podatków – podatki zawsze podnosi się najłatwiej.
Rząd przewiduje obecnie, że zwiększy aktywy budżetu o 9,8 miliardów funtów i nastąpi to w pierwszym pełnym roku finansowym nowego parlamentu – w roku 2016. Niewykluczone, że Wielką Brytanię będzie czekać kolejna recesja – właściwie już trzecia z kolei. Właściwie już obecnie mało brakuje do wejścia w trzecią depresję, a przyszłość kształtuje się trochę mniej perspektywistycznie.