Kryzys w Grecji ciągnie się już od jakiegoś czasu. Brak newsów z naszej strony nie jest oznaką coraz to lepszej sytuacji w tym kraju. Kraj ten od lat boryka się z sporymi problemami gospodarczymi i społecznościowymi – dokładnie od chwili wybuchu kryzysu. Warto jednak wspomnieć, że Grecja usilnie walczy o to, by nie zbankrutować. Wprowadza więc niewygodne cięcia i oszczędności, które w większej mierze odbijaj się na zwykłym społeczeństwie – raczej tym biedniejszym. Sprawa wygląda bardzo poważnie, jednak od kilkunastu dni możemy zaobserwować znaczną poprawę sytuacji, o czym wskazuje między innymi raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego – Komisja Europejka także chwali Grecją za dobre wyniki i spodziewa się pierwszego wzrostu już w 2014/2015 roku.
Cięcia budżetowe oraz wprowadzane reformy nie są jednak oznaką dobrej woli ze strony władz, a raczej przymusu na jaki zdecydowali się sięgając po międzynarodową pożyczkę. W ten sposób zobowiązali się wprowadzić liczne zmiany i udogodnienia, które mogły by pozwolić im wyjść na prostą – przynajmniej w mniemaniu międzynarodowych pożyczkodawców. Wygląda jednak na to, że rząd Grecji bardzo poważnie podchodzi do różnego rodzaju cięć i oszczędności. Aby pokazać, że nie puszcza słów na wiatr, zdecydował się na bardzo wyrafinowaną metodę oszczędności względem milionów Greków. O co w tym wypadku poszło? O publiczną telewizję i radio. Grecki rząd zdecydował się wyłączyć publiczną telewizję oraz publiczne radio, które generowało blisko 300 milionów euro rocznie kosztów, które nie są w obecnej sytuacji potrzebne.
Oczywiście jest to działanie tymczasowe, które zostało w pełni uzgodnione z zagranicznymi kredytodawcami. Zatrzymania nadawania publicznej telewizji i radia ma pozwoli na restrukturyzację spółki, która za nią odpowiada. Wynika więc ze tego fakt, że duża część pracujących tam osób straci swoje posady – rząd zapowiedział zmniejszenie zatrudnienia. Czy jest to jednak dobre rozwiązanie w sytuacji gdy rozgoryczenie obywateli sięga zenitu?
