W dobie kryzysu – jak w miłości i na wojnie – praktycznie wszystkie chwyty są dozwolone. Wiele krajów chwyta się przysłowiowej brzytwy, by ratować lokalną gospodarkę i związaną z nią walutę. Jednym z takich krajów jest Japonia, która według analityków wypuściła dzisiaj na rynek masową ilość walut, aby celowo obniżyć kurs lokalnego jena. Jego kurs wobec dolara był tak wysoki, że Bank Centralny Japonii zadecydował o obniżeniu jego wyceny. Dzięki temu kurs jena wobec dolara amerykańskiego podskoczył o ok. 3 jeny – z 75,65 do 78,55.
Japonia, podobnie jak większość świata, stoi przed smutnym widmem kryzysu gospodarczego. Nie ma co prawda takich problemów jak obecnie Grecja, czy Włochy, ale to nie zmienia faktu, że popyt lokalny na azjatyckich rynkach słabnie. Aby wzmocnić więc eksport, z którego przysłowiowo żyją takie kraje jak Japonia czy Chiny, japońscy bankierzy celowo sprzedał dużą ilość jenów (dokładne liczby są utajnianie), aby zwiększyć siłę eksportową Japonii. Obecnie otrzymując płatności w dolarach amerykańskich za sprzedane towary – głównie elektronikę – Japończycy otrzymują o ponad 3% większą zapłatę bez podnoszenia cen. Jest to bardzo sprytne posuniecie, które pozwoli zapewne Japonii ożywić co nieco lokalny popyt, który wynosi niewiele, bo ok. 10–12%. Reszta towarów trafia po prostu na eksport.
Pytanie, czy posunięcie Banku Centralnego Japonii nie wpłynie na światową gospodarkę poprzez np. spadek cen akcji na azjatyckich giełdach? Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na dzisiejsze notowania z Japonii i obserwować co się stanie. Być może zwyżka jena wobec dolara wpłynie na wzmożony popyt papierów wartościowych.
