Wygląda na to, że sytuacja w austriackiej gospodarce nie jest najlepsza, a przynajmniej potwierdza to jej słaba forma. Nie ulega więc wątpliwości, że kraj ten będzie zmuszony do przeprowadzenia cięć oraz wprowadzić stosowną politykę oszczędności. Nowy parlament ma utrudnione zadanie, gdyż w czasie pięcioletniej kadencji musi zaoszczędzić przynajmniej 18,4 miliardy euro, a to z całą pewnością nie będzie łatwym zadaniem.
Podobnego zdania są panowie prowadzący rokowania koalicyjne, kanclerz Werner Faymann oraz wicekanclerz i minister spraw zagranicznych Michael Spindelegger. Austriackie media nie maja wątpliwości, że panowie dążą do przywrócenia wielkiej koalicji, która miała okazję rządzić kraje od 2007 roku – obecnie i tak mają bezwzględną większość potrzebnych mandatów. Ekonomiści są zdania, że kwota 18,4 miliardów euro nie będzie wystarczająca, gdyż rząd nie wziął pod uwagę ratowania zagrożonych upadkiem banków, a na to będzie trzeba przynajmniej 6 miliardów euro – kwota więc urosła nam do prawie 25 miliardów euro. Nie ulega więc wątpliwości, że obiecywane w kampanii wyborczej zwiększenie zasiłków musi zostać przesunięte w czasie, gdyż obecnie kraj nie ma nadmiaru by szastać pieniędzmi.
Dodatkowo rząd nie będzie mógł zrealizować zakładanej przez siebie reformy podatkowej. Ekonomiści są zdania, że program oszczędnościowy jest dla Austrii niezbędny, jeżeli chce osiągnąć wymagany przez Unię Europejską poziom strukturalnego deficytu budżetowego. Warto jednak podkreślić, że przy obliczaniu deficytu zostaną wzięte pod uwagę m.in. koszty ratowania banków czy wspomaganie systemu emerytalnego. Jak na razie nie wygląda to zbyt wesoło.
