Wygląda na to, że obawy dotyczące napływu fali imigrantów z Rumunii i Bułgarii są mocno przesadzone – przynajmniej wierząc w zapewnienia Komisji Europejskiej. W dniu 1 stycznia 2014 roku została zwolniona bariera pracy dla Rumunów oraz Bułgarów w krajach starej strefy euro. Kraje te obawiały się licznego napływu imigrantów, który mógłby być ogromnym obciążeniem dla całego państwa – obywatele z krajów wschodnich znani są z życia socjalnego.
Wielka Brytania podjęła już stosowny dialog w tej sprawie, a w jej ślady zmierzają także i Niemcy. Komisja Europejska zapewnia jednak, by nie zamartwiać się masową falą imigracji do krajów członkowskich. Dlaczego? Rzecznik Komisji Europejskiej Jonathan Todd zapewnił, że większość Rumunów i Bułgarów, która chciała pracować za granicą kraju już tego dokonała. Zniesienie zakazu nic więc nie zmienia w tej kwestii. Dodatkowo najnowsze dane wskazują, że wraz z otwarciem rynku pracy 1 stycznie 2014 roku nie zaobserwowano napływu obywateli narodowości rumuńskiej i bułgarskiej – nie wyróżnia się ona w sposób znaczący od innych imigrantów.
Nie zmienia to jednak tego, że otwarcie rynku dla nowych imigrantów może spowodować lokalne problemy w niektórych miastach czy nawet regionach – chodzi przede wszystkim o dostęp do edukacji, świadczeń socjalnych, zakwaterowania czy świadczeń medycznych. Todd podkreślił jednak, że można temu zaradzić wprowadzając barierę swobodnego przepływu osób. Niektórej kraje mogły by także skorzystać z środków Europejskiego Funduszu Społecznego, który przyczyni się do rozwiązania problemu z imigracją.
