Sankcje krajów zachodnich wydają się być mało skuteczne względem tego, czego oczekiwały. Nie zmienia to jednak faktu, że Rosja będzie odpowiadać na „atak agresji” poszczególnych krajów, odbijając sankcje jak bumerang. Powodów do obaw nie mają Stany Zjednoczone, które w gruncie rzeczy nie są uzależnieni zasobów gazowych Rosji. Kłopot w tej sprawie może mieć jedynie Unia Europejska, która jest wysoce uzależniona od Moskwy w zakresie skupowania gazu. Jak na razie główna broń Rosji – gaz – nie została użyta w bezpośredniej przepychance na sankcje, jednak nie zmienia to faktu, że jest to przysłowiowy AS w rękawie Putina i wcześniej czy później, może go wykorzystać.
Minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow przekonuje, że rosyjska gospodarka nie ucierpiała wskutek sankcji nałożonych przez Zachód. Stwierdził natomiast, że sankcje nigdy nie należą do przyjemnych i tak też jest i w tym wypadku, jednak skwitował tym, że nie ma tragedii. Ławrow twierdzi wręcz, że nie taki czasy Rosja już przeżywała i ma już je za sobą, co z pewnością będzie miało podobne miejsce z obecnymi sankcjami.
Co ciekawe, Ławrow jest zdania, że Moskwa będzie wzywać Stany Zjednoczone oraz Unię Europejską do rozmów nad kształtem obecnej konstytucji Ukrainy, gdzie potrzebna jest federalizacja. Dlaczego? Głównym tego powodem jest zwiększenie samodzielności poszczególnych regionów, które w istocie były by pod kierownictwem Moskwy, a nie Kijowa. Problemem Zachodu jest również to, że nie wziął pod uwagę wieloetnicznej wielokulturowej społeczności, jaka zamieszkuje tereny Ukrainy. Regiony powinny same stanowić o swoim terytorium i współpracy z wybranym krajem – niezależnie od tego czy była by to Litwa, Polska czy Rosja.
