Poparcie dla Ukrainy oraz tamtejszego, tymczasowego rządu jest całkiem duże. Jako sojusznika nie określa się tylko Stanów Zjednoczonych, ale przede wszystkim bliższą Unię Europejską. Kraje przynależące do Wspólnoty starają się pomóc Ukrainie w obecnie trudnej sytuacji politycznej, solidaryzując się z nią. Dzięki temu, sankcje wobec Rosji są bardziej skuteczne i prawidłowe. Nie zmienia to jednak faktu, że Kijów potrzebuje faktycznej pomocy od Unii Europejskiej, która nie będzie jedynie zdrowym poklepywaniem po ramieniu, a wskazówką na wyjście z obecnego kryzysu. Czy można aż tak polegać na roli Unii Europejskiej?
Wygląda na to, że tak. Tymczasowy rząd w Kijowie jest zdecydowany do zacieśniania dalszej współpracy z państwami Wspólnoty, gdyż wie, że dzięki temu zyska. Unia Europejska widzi także korzyści z posiadania w swoich szeregach Ukrainę. Dlatego też Parlament Europejski opowiedział się – jednostronnie – za zniesieniem przez Unię Europejską 98 procentowego cła na towary ukraińskie. Dlaczego zdecydowano się na taki krok? Odpowiedź jest prosta, by wspomóc gospodarkę podupadającego kraju.
Czy zniesienie cła na towary ukraińskie może pomóc w dalszej perspektywie zmian w tym kraju? Z pewnością tak, gdyż nowe postanowienie PE pozwoli zaoszczędzić ukraińskim producentom blisko 490 milionów euro rocznie. Nowe zasady mają być wprowadzone już od 1 listopada obecnego roku – z chwilą podpisania drugiej umowy stowarzyszeniowej Unii Europejskiej z Ukrainą. Utworzenie strefy wolnego handlu pomiędzy Ukrainą, a Unią Europejską jest czymś zadowalającym i przerodzi się w obopólne korzyści.
