Od lat wiadomo, że Niemcy współpracują z Rosją i nie chodzi tu tylko o gaz. Współpraca polega na wymianie handlowej, ale także na eksporcie sprzętu wojskowego, który jest produkowany w Niemczech, a sprzedawany do Rosji. To dobry interes i żadna ze stron temu nie zaprzecza. Imperialistyczne zapędy Moskwy zostały zrewidowane przez rząd w Berlinie, który ostatecznie zablokował eksport sprzętu wojskowego do Rosji. Niemcy nie wydają więc stosownych pozwoleń, które zezwalałyby ich firmą na eksport broni, amunicji oraz innego sprzętu wojskowego do Kremla. Co ciekawe, Partia Zielonych domaga się całkowitego europejskiego embarga na dostawy broni do Rosji. Pomysł jest godny realizacji, ale nie zapowiada się by mógł uzyskać zgodę wszystkich krajów w Europie.
Niemieckie ministerstwo gospodarki podało, że do 8 kwietnia wpłynęło 69 wniosków o pozwolenie na sprzedaż sprzętu wojskowego do Rosji. Łączna wartość wniosków wyniosła 5,18 milionów euro. Obecne zatargi Rosji z Zachodem wpłynęły na decyzję Berlina w sprawie eksportu broni wojskowej. Nie zamierza się prowadzić w tej sprawie żadnych rozmów, ponieważ ostatnie posunięcia Kremla, aneksja Krymu i zwiększenie zagrożenia dla krajów bałtyckich są dowodem samym w sobie.
Obecnie panujące manewry na wschodzie Ukrainy mogą poświadczać o przygotowywaniu się Rosji do ataku. W takich krytycznych sytuacjach zabiega się o wstrzymanie uzgodnionych wcześniej dostaw. Powinny tak zrobić wszystkie kraje należące do Unii Europejskiej – przekonują Niemcy. Niemiecki minister gospodarki – Sigmar Gabriel – wspomina także, że Berlin wstrzymał bojowe szkolenia dla rosyjskiej armii, które opiewały na łączną kwotę 120 milionów euro.
