Wygląda na to, że Stany Zjednoczone przejmują się losem Ukrainy i to do tego stopnia, że wzywają Rosję do poparcia planu pokojowego na rzecz zaprowadzenia pokoju na wschodzie kraju. Osobiście miał tego dokonać prezydent USA Barack Obama, wzywając tym samym swojego odpowiednika w Rosji – Władimira Putina – do poparcia planu pokojowego. A co jeśli Putin nie zdecyduje się poprzeć planu? Obama zagroził, że Rosja poniesie za to odpowiednio duże konsekwencje na arenie międzynarodowej – gdy nie będzie działać na rzecz uregulowania kryzysu, do czego najwyraźniej dąży.
Rozmowa pomiędzy obojgiem Panów miała miejsce kilka godzin temu. Obama postawił sprawę jasno, by Putin poparł wreszcie uzgodniony program pokojowy dla Ukrainy, a nie w dalszym ciągu dostarczał broń separatystom, którzy destabilizują sytuację w kraju, która i tak do najciekawszych nie należy. Jeżeli w jakiś sposób Rosja odmówiła by współpracy, to Stany Zjednoczone nie cofną się przed wprowadzeniem kolejnych sankcji gospodarczy dla tego kraju, izolując go tym samym w jeszcze większym stopniu na arenie międzynarodowej.
A co na to wszystko Władimir Putin? Okazuje się, że zbytnio nie przejął się groźbami ze strony szefa rządu USA. Powiedział jednak, że absolutnym priorytetem ze strony Ukrainy musi być zaprzestanie działań militarnych na wschodzie kraju. Obie strony powinny też rozpocząć dialog, który umożliwi dalszy rozwój sprawy. Co ciekawe, separatyści podali wcześniej że zgadzają się na zawieszenie broni i rozmowy z rządem.
