A przynajmniej na tyle liczą przedstawiciele Brukseli oraz Waszyngtonu. Umowa o wolnym handlu pomiędzy Unią Europejską, a Stanami Zjednoczonymi jest na drodze do pełnego sukcesu. Obu stronom zależy na jak najszybszym podpisaniu umowy, ale wcześniej wszystko musi zostać zapięte na ostatni guzik. Nie jest to łatwe, co pokazała kilkuletnia negocjacja, z której i tak nic dobrego nie wynikło. Obecnie proces prowadzenia rozmów jest dużo szybszy. Jesteśmy właśnie świadkiem szóstego już spotkania przedstawicieli Brukseli oraz Waszyngtonu, które ma doprowadzić do zmniejszenia różnic w takich kwestiach jak rolnictwo, energia, inwestycje oraz usługi.
Szacuje się, że podpisanie umowy będzie korzystne zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i Unii Europejskiej. Eksperci są zdania, że zniesienie barier handlowych przyniesie korzyść w wysokości 120 miliardów euro rocznie. Nie zmienia to jednak faktu, że prowadzone negocjacje nie należą do najłatwiejszych – w zasadzie są to najtrudniejsze negocjacje, z jakimi było dane się zmierzyć UE i USA. Poza tym istnieje duża rozbieżność zdań w wielu kwestiach, co też nie ułatwi prowadzenia dzisiejszych rozmów.
Warto też podkreślić, że dla Unii Europejskiej priorytetową sprawą będzie omówienie kwestii dotyczących dostaw energii. Niewątpliwie ma to związek z wciąż potęgującym kryzysem na wschodzie Ukrainy, co może doprowadzić do większych napięć na linii UE-Rosja i tym samym ograniczyć dostawy rosyjskiego gazu. Takiego scenariusza Europe chce uniknąć. Jest szansa zmniejszenia zależności gazowej Rosji i umowa pomiędzy UE i USA ma tym pomóc, z czego Bruksela będzie korzystać.
