Rosja pogrywa w niebezpieczną grę i doskonale zdaje sobie z tego sprawę – np. gromadząc liczne wojska przed terytorium wschodniej Ukrainy. Nie wiadomo jednak, co chcą w tej sprawie udowodnić, bo atak na Ukrainę nie będzie mądrym posunięciem ze strony obecnego prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Jak na razie nie zanosi się na żaden atak, ale Zachód nie jest pewny co do szczerych chęci rozwiązania sprawy, które tak często wykazuje Moskwa. Kreml dość często zapowiadał, że istnieje nagła potrzeba rozwiązania konfliktu. Po kilku spotkaniach doszło nawet do podjęcia odpowiednich kroków mających pomóc w rozwiązaniu problemu. Rosja nie zdecydowała się jednak wykorzystać tworzących się szans. Co więcej, dalej udostępniała broń separatystycznym siłom na wschodzie Ukrainy, a to z pewnością nie zbuduje drogi pokoju.
Doskonale zdają sobie z tego sprawę przywódcy państw przynależących do Unii Europejskiej, jak i Stany Zjednoczone. Dlatego też coraz częściej myśli się rozszerzeniu znanych już restrykcji wobec Rosji – widać, że obecne nie są zbyt skuteczne. Potrzebę nagłego działania wykazywał nie tylko polski rząd, ale także wiele osobistości w tym premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Cameron zapowiedział, że podczas spotkania Rady Europejskiej trzeba będzie podjąć zdecydowane kroki, które będą miały pokazać Rosji w którym kierunku ma podążać.
Jaki jest tego skutek? Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska postanowiły wstrzymać finansowanie rosyjskich projektów, a także w przypadku USA, nałożyć dodatkowe kary np. na Gazprom. Widać wyraźnie, że wspólnota zareagowała wyraźnie na to co dzieje się na Wschodzie i jest to wyraźny sygnał do tego, że nie akceptuje obecnej polityki Kremla – polityki kłamstw i matactw.