Z najnowszych danych wynika, że z roku na rok rośnie liczba Polaków chętnych do zawierania transakcji internetowych za pomocą serwisu Allegro. Rośnie też świadomość społeczna, że taki portal w ogóle istnieje i że jest w stanie zaoferować produkty tańsze niż konkurencja. Wzrost liczby użytkowników ma jednak też negatywne konsekwencje, ponieważ przyciąga z roku na rok coraz większą ilość oszustów, którzy skwapliwie wykorzystują albo naiwność kupujących, albo niewiedzę.
Większość z nich udaje się jednak złapać, choć nie ulega wątpliwości, że i tak jest to niebezpieczne – przynajmniej z punktu widzenia przeciętnego użytkownika. Oszuści stosują coraz to bardziej wymyślne sposoby na oszukanie naiwnych klientów. W tym celu wykorzystują e-faktury od firm kurierskich czy serwisów aukcyjnych, które nieostrożny klient może zapłacić ponownie – wbrew pozorom odsetek takich osób jest coraz większy.
Poza tym pozornie wyglądające e-maile od naszych kontrahentów czy usługodawców mogą zawierać w załączniku wirusa, który już odpowiednio zadba o nasze finanse, opróżnienie konta, czy potrzebne hasła do przyszłych transakcji. Niebezpieczeństwo jest więc całkiem spore, a jego rozmiar nie jest do końca zbadany (zasięg także). Policja, jak i sam serwis przestrzega przed otwieraniem nieznanych załączników. Wiadomo jednak, że mogą z tym być spore problemy, ponieważ fałszywe wiadomości do złudzenia przypominają oryginał. Dodatkowo wiadomości te zawierają nasze informacje, takie jak: imię i nazwisko, login naszego konta czy dane osobowe.
Bardzo łatwo jest więc się pomylić. W przypadku Allegro co bardziej uważni mogli zauważyć, że wysyłane fałszywe wiadomości nie zawierały polskich znaków, co było mocno zastanawiające – normalna firma nie mogłaby sobie na coś takiego pozwolić. Allegro zaznacza także, że nigdy nie wysyła do swoich użytkowników załączników w e-mailach. Powinniśmy o tym pamiętać czytając kolejną wiadomość z tego serwisu.
