Wygląda na to, że banki są w stanie pożyczać pieniądze nawet na kupno nowego domu i to przy niewielkich zarobkach wnioskowanej osoby. Czy banki stały się wielkoduszne i każdemu chcą spełnić jego marzenia o wymarzonym domu? Oczywiście, że nie. Bank to instytucja finansowa, która musi liczyć się ze sporym ryzykiem, a długi okres spłacalności danego kredytu nim z pewnością jest. Zazwyczaj kredyt hipoteczny bierze się nawet do 30 lat – dla nie których oznacza to problem w płaceniu rat przez okres całego życia.
Banki mają po prostu więcej kapitału potrzebnego na takie inwestycje, a chętnych jest zdecydowanie mniej, niż jest o w stanie „rozdać”. Przez to też spadają wymagania dotyczące zarobków, które niegdyś kształtowały się na naprawdę solidnym poziomie – kredytu na mieszkanie czy dom nie dostał byle kto, ale naprawdę dobrze zarabiająca osoba. Obecnie banki są już w stanie pożyczyć 270 tysięcy złotych na okres 30 lat przy średnich zarobkach sięgających 3823 złote. Warto podkreślić, że wartość ta zmalała, ponieważ jeszcze kwartał temu taki sam kredyt mogły wziąć osoby zarabiające średnio 3949 złotych. Jest więc różnica, a chodzi zaledwie o kilka miesięcy.
Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że chodzi o pewne odpuszczenie rezerw na wzrost stóp procentowych oraz o podwyżki marż, które bank chce zafundować swoim nowym klientom. No dobrze, a ile potrzeba zarabiać minimalnie by w ogóle starać się o kredyt hipoteczny? W tej kwestii ciężko powiedzieć o jakichkolwiek liczbach, ponieważ każdy bank ma inną politykę fiskalną, więc ma też inne wymagania w kwestii zarobków – to analitycy oceniają ryzyko. Bardzo często zdarza się jednak sytuacja, że wysokość dochodów jest decydująca czy jakikolwiek bank będzie chciał z nami rozmawiać. Jeżeli będziemy zarabiać za mało, to możemy pomarzyć o takim kredycie. Tak naprawdę wystarczą dwie osoby z minimalną pensją, by móc skierować się po atrakcyjną ofertę do banku.