W ostatnim czasie można zaobserwować wzmożony wzrost wydatków na rachunki, czynsze mieszkalne czy zwykłe zakupy. Wszystko drożeje i nie ulega wątpliwości, że jest to proces, który będzie trwał stale – niezmiennie. Nie ma się co łudzić, że kiedyś będzie lepiej, że kiedyś skończy się okres bezprecedensowej „drożyzny”. Nie ma co się łudzić, że kiedykolwiek się tak stanie. Od lat wiemy, że wszystko idzie ku gorszemu, a każdy kto myśli, że jest inaczej żyje w błędzie, w wizjach tego świata lub niepoprawnych polityków – mamy ich całkiem sporo na świecie, marzycieli. Nie można więc ulegać złudzeniu, że sytuacja się poprawi, a my będziemy płacić mniejsze rachunki, bo takich „marzeń” nigdy nie doczekamy. Wydatki na codzienne utrzymanie są coraz wyższe i nic nie wskazuje na to, by sytuacja ta miała ulec zmianie – po prostu, na lepsze. Jeżeli masz własne mieszkanie – bez znaczenia czy odziedziczone czy kupione – to zapewne płacisz mniejszy czynsz niż osoby wynajmujące. Nie unikasz jednak mniejszych opłat za prąd, gaz czy wodę.
Przeciętny Polak mający własne mieszkanie lub dom przeznacza około 20 procent swoich zarobków na utrzymanie domu (czynsz, woda, gaz, prąd itp.). Warto jednak zwrócić uwagę, że w tej skali nie uwzględniono osób wynajmujących mieszkanie. Wtedy czynsz uległ by zwielokrotnieniu i pochłaniał by co najmniej połowę zarobionych pieniędzy – takie mamy realia w naszym kraju. Z najnowszych danych Eurostatu wynika, że w Polsce utrzymanie mieszkanie jest najwyższe w całej Europie – chodzi nie tylko o czynsz, ale także elektryczność, wodę, gaz i ogrzewanie. To wszystko sprawia, że lądujemy na samym końcu „rozpaczy”. Co ciekawe, w innych państwach istnieje zupełnie inny zwyczaj związany z utrzymaniem mieszkania. W większości zamożnych krajów Europy dochodzi do sytuacji, gdzie nie kupuje się mieszkania, a wynajmuje. Jest to związane z ciągłym przemieszczaniem – na zasadzie Stanów Zjednoczonych, gdzie ludzie porzucają dom na rzecz lepszej pracy w innym stanie.
