Z roku na rok podatki są coraz większe. Płacimy je nie tylko od wynagrodzenia, ale także od wielu innych produktów, w tym podczas kupna wielu przedmiotów – wtedy płacimy 23-procentowy podatek VAT. Podatki są więc wszędzie, jeżeli jeden wzrasta, to odbija się to na naszym budżecie domowym – być może nie od razu, ale z pewnością moment ten następuje. Niektórzy jednak nie chcą płacić podatków nakładanych przez państwo, ponieważ są zdania że są jawnie okradani przez rządzących, podczas gdy sami nie mają co jeść. Żyjąc w Polsce – jak i innych krajach Europy – jesteś zobligowany do płacenia podatków czy tego chcesz czy nie. Są jednak ludzie, którzy idą na otwartą konfrontację z urzędnikami. Nie płacąc podatków skazujemy się na przegraną walkę z państwem, ponieważ te wprowadza coraz lepsze metody do ściągania należnych mu danin.
W Polsce sytuacja ta jest raczej stabilna, jednak i tutaj przydała by się mała poprawa. Państwo chce więc dokonać małej rewolty, dając nam możliwość dobrowolnego zapłacenia należnych mu podatków. Co więc mają przynieść dość przełomowe zmiany? W gruncie rzeczy ulegnie podejście samych urzędników, którzy w ramach obowiązujących zasad będą nakłaniali podatników do dobrowolnego uregulowania zadłużenia podatkowego. Ma to być pierwszy krok to poprawy sytuacji – prosta komunikacja między podatnikiem, a państwem. Metod upominających o dokonaniu płatności będzie całkiem sporo. Nie wyklucza się także – a może przede wszystkim stawia się – rozwiązać technologicznych, bardziej internetowych, czyli ostatecznie wirtualnych.
Urzędnicy będą mogli wysłać dyscyplinującego e-maila, wysłać upominającą wiadomość SMS, czy skorzystać z telefonu. Jeżeli wszystkie metody zawiodą, to kolejnym krokiem będzie pisemne przypomnienie o zalegających daninach. Osoba, które nie będzie reagowała na tego rodzaju przypomnienia, nie będzie mogła liczyć na ulgowe traktowanie podczas rozłożenia długu na raty itp.
