Większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że przeciętna pensja w Polsce nie wystarcza na zbyt dużo, dlatego by godnie żyć zazwyczaj muszą pracować dwie osoby, a i to niekiedy nie wystarcza. Ciężko wtedy czytać o tym, że dany produkt jest u nas tańszy niż na zachodzie, skoro przeciętna pensja jest nieproporcjonalnie mniejsza od Niemca, Francuza, a o Norwegu już nie wspominając. Argument, że coś jest u nas tańsze, wydaje się być po prostu głupi, bo i zarobki mamy niższe – stopa życia jest więc dość niska.
Nie inaczej jest w przypadku leków, które od 1 stycznie 2012 roku są u nas bardzo tanie, a przynajmniej według najnowszych statystyk obejmujących całą Europę. W tym roku nastąpiła prawdziwa rewolucyjna zmiana dotycząca pacjentów, firm farmaceutycznych, a nawet lekarzy. Przede wszystkim ceny leków uległy zmianie. Niektóre na gorsze, a inne na lepsze, ale nie można odmówić nam jednego – mamy najtańsze leki w całej Unii Europejskiej. Obywatele Niemiec często powtarzają, że ceny leków w Polsce są bardzo małe, a też i systematycznie się zmieniają na lepsze – po prostu szybciej tanieją. To, że dany lek jest praktycznie darmowy jest związane także z tym, że większość lekarzy wypisuje recepty na 100 procent refundacji.
Dobrym przykładem są leki, które jeszcze kilka lat temu kosztowały prawie 300 złotych, a teraz można je nabyć już za kilka złotych i to od różnych firm farmaceutycznych – ta sama substancja czynna, a większa konkurencja, to niższe ceny. Trzeba też przyznać, że i dopłaty mamy większe, dlatego też ostateczna cena leku uległa zmianie – średnio dopłata na jeden lek to 10 złotych. Mimo diametralnych różnic w cenie Polacy rzadko kupują zamienniki i być może ma to związek z tym, że uważają taki lek za dużo gorszy, z gorszym składem i złym oddziaływaniem na organizm człowieka. Z taką dezinformacją trzeba walczyć, ponieważ takie leki mają tą samą substancję czynną i działają tak samo, a jedyne czym się różnią to mniejszą ceną.
