Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego – Christine Lagarde – w swojej czwartkowej wypowiedzi zasugerowała, by rządy krajów należących do Unii Europejskiej, poważniej potraktowały wszelkie reformy i zalecenia, jakie się im cyklicznie powtarza. Dlaczego powinni redukować, a nie budować? Bo może powtórzyć się czarny scenariusz sprzed kilkunastu miesięcy – może dojść do ponownej recesji w strefie euro. Nieuniknione, że w jakiś sposób może to też dotknąć naszego i innych krajów w Europie, ponieważ jesteśmy mocno powiązani – politycznie i gospodarczo – z rządami, gdzie wprowadzone zostało euro.
Lagarde podkreśla, że to niezwykle ważny moment dla Europy, a może nawet i świata, ponieważ może pociągnąć do większych, o wiele bardziej problematycznych i przykrych w rozwiązywaniu spraw – nie chcielibyśmy powtórzyć wybuchu kryzysu. Niestety, nie do wszystkich trafia to przesłanie. Światowi liderzy coraz częściej ociągają się z wprowadzeniem istotnych reform gospodarczych, które są niezbędnym i jednym z podstawowych elementów w walce z kryzysem. Recepta jest więc prosta – więcej oszczędzaj, mniej wydawaj. Brak reform w połączeniu z wysokim zadłużeniem państwa oraz nie mniejszym bezrobociem, musi skończyć się źle. Jeżeli nic się nie zmieni, to niebawem odczujemy to na własnej skórze.
Globalna gospodarka zwolniła, więc potrzebna jest odpowiednie reforma, dostosowanie się do nowych wymagań rynku – de facto nie jest łatwo im sprostać. Poza tym zalecenia co do refom nie różnią się od tych, które podano ponad 6 miesięcy temu. Aż trudno uwierzyć, że od tego czasu praktycznie nic nie zostało wdrożone, mimo iż wszyscy zdawali sobie sprawę z powali sytuacji. Szefowa MFW jest zdania, że kraje członkowskie powinny zrobić wszystko co w ich mocy, by nie dopuścić do najczarniejszego scenariusza – powrotu kryzysu, ale bardziej potężniejszego. Czy jest na to szansa?
