Sytuacja polskich kolei jest taka jak każdy widzi – nie za ciekawa. Nie zmienia to jednak faktu, że z roku na rok się podnosi i staje się bardziej nowoczesna, lepsza pod względem logistycznym i bardziej przyjazna klientom. To co na zachodzie jest normom, u nas jest wprowadzane jako nowość, coś zupełnie nowego. Nie wiadomo więc czy należy się cieszyć, czy może bezwładnie rozłożyć ręce, bo okres panowania i świetności w Europie, polska kolei ma już dawno za sobą. Co więcej, mimo wciąż rosnącej nadziei na poprawę sytuacji, trzeba przygotować się na upadek. Potężny upadek. Dlaczego? Ponieważ Przewozy Regionalne nie mają zbyt dobrej kondycji finansowej, a to zawsze oznacza jedno – masowe zwolnienia. Zapowiedziano, że do końca tego roku pracę ma stracić około 8 procent obecnej załogi, co w przełożeniu na liczby daje sumę prawie 9500 osób. Czego może to być wina?
Niektórzy dopatrują się złego zarządzania, jednak Przewozy Regionalne odbijają odpowiedzialność twierdząc, że kolei musi dostosować się do panujących realiów. Prezes przyznał, że należy wprowadzić normalne rynkowe zasady i rynkowe myślenie, co obecnie nie jest praktykowane – stąd te problemy. Restrukturyzacja firmy staje się faktem i jakiś czas temu zostało w tej sprawie podpisane wstępne porozumienie. W ten sposób spółka będzie mogła poprawić swoją konkurencyjność na rynku, zyskać nowych klientów i poprawić notowania finansowe. Poza tym z restrukturyzacja wiąże się spore nadzieje odnośnie podniesienia jakości oferowanych usług – umówmy się, że obecne nie są na najwyższym poziomie, choć jeszcze kilka lat temu było jeszcze gorzej.
Niektóre media przekonują jednak, że zaplanowane zwolnienia mogą być jedynie namiastką czegoś większego, co nie zostało jeszcze oficjalnie zaplanowane. Przypuszcza się, że dalsze zwolnienia mogą nastąpić po 2015 roku, kiedy to restrukturyzacja będzie dalej potęgować – firma musi ustabilizować finanse. Dla jednych to oszczędność, a dla innych dramat – liczony w tysiącach.
