Wczoraj rozpisywaliśmy się nad tematem kont oszczędnościowych, w którym uwypukliliśmy ich istotne zalety. Nie są to jednak produkty pozbawione wad, bo te ma każdy – gdyby było inaczej, to większość klientów wybierała by konta oszczędnościowe, a tak nie jest. Co więc ukrywają tego rodzaju konta i dlaczego tak mało osób się na nie decyduje? W dzisiejszym artykule spróbujemy odpowiedzieć na te i inne pytania.
Konta oszczędnościowe na pierwszy rzut oka wyglądają na całkiem sympatyczne. Wysokie oprocentowanie (praktycznie dorównuje lokatom), możliwość wypłaty środków bez straty wypracowanego oprocentowania (zysku), a także są często darmowe (za ich utrzymanie nie zapłacimy ani grosza). Jakie więc wady mogą skrywać te produkty, na ogół wyglądające idealnie? Okazuje się, że jest ich całkiem sporo. To, że za konto oszczędnościowe nie przyjdzie nam zapłacić złamanego grosza jest wiadome, ale za kartę do konta już płacić trzeba. Niektóre banki zwalniają i z tej opłaty, ale wymagają od nas aktywności – czasami nie łatwo jest ją wyrobić, zwłaszcza gdy nie traktujemy tego konta jako podstawowe. Zdarza się, że taka opłata może wynieść 5 zł, co w skali roku daje 60 złotych. Czy jest więc sens oszczędzać, skoro połowę zysków pożera utrzymanie konta? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie.
Banki skrzętnie ukrywają też informacje o limitach. Zazwyczaj konto oszczędnościowe pracuje do pewnej kwoty – jest to dość powszechne rozwiązanie, więc radzę sprawdzić umowę. No dobrze, a co z wypłatami przelewami? Okazuje się, że i w tym wypadku nie jest różowo. Zazwyczaj banki udostępniają nam tylko jeden darmowy przelew i jedną darmową wypłatę na miesiąc. Jeżeli więc zdarzy się, że będziesz chciał/a skorzystać z pieniędzy częściej, to możesz zapłacić srogie opłaty – polecenie zapłaty czy wypłata z bankomatu to najczęściej 5 zł każdej takiej czynności. Widać więc wyraźnie, że nie jest to konto idealne i tak też nie powinno być traktowane.