Wydawać by się mogło, że żyjemy w kraju otwartym na dobra pochodzące z Europy. Większość z nas jest bowiem przekonana, że to co europejskie, musi być lepsze. Kraje z Europy Zachodniej są bogatsze, a tamtejszym obywatelom żyje się lżej. Większość z nich ma jednak wprowadzoną wspólną walutę, dzięki czemu podróż z jednego państwa do drugiego jest bezkonfliktowa. Poza tym ma to swoje plusy makroekonomiczne. Dlaczego więc Polacy niechętnie patrzą w przyszłość i nie chcą wprowadzenia euro? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo odpowiedzi może nasuwać się zbyt wiele. Nie ulega jednak wątpliwości, że sporą zasługę w niechęci do europejskiej waluty, ponosi jej obecny status – mówiąc kolokwialnie nie jest on zbyt ciekawy.
CBOS postanowił zrobić sondaż w sprawie europejskiej waluty. Wyniki nie są zbyt dobre dla entuzjastów zastąpienia polskiej waluty. Okazuje się bowiem, że blisko 68 procent ankietowanych jest przeciwna przyjęciu euro przez Polskę. Zwolenników nie ma więc wiele. Osób, które zadeklarowało się za przyjęciem europejskiej waluty było tylko 24 procent. Co więcej, CBOS poinformował, że na podstawie swoich wcześniejszych sondaży jest w stanie określić, że odsetek przeciwników euro jest coraz większy – rośnie bardzo szybko. Tylko od lutego 2013 roku odsetek osób przeciwnych euro wzrósł o blisko 5 procent – z roku na rok może być gorzej. Dlaczego jednak nie chcemy przyjąć europejskiej waluty, do czego pewnie i tak dojdzie?
Głównym powodem jest strach. Boimy się, że przewalutowanie nie będzie dla nas korzystne, że stracimy na tym wszyscy, a zwłaszcza zwykli obywatele. To dość mocny argument i jak najbardziej realny. Kraje, które z powodzeniem zamieniły walutę swojego kraju na euro mówią, że najwięcej stracili na tym zwykli obywatele, ale jest to stan przejściowy, a straty są niewielkie. Czy jest więc czego się bać? Biorąc pod uwagę sytuację eurolandu – z całą pewnością.
