Kiedy przychodzisz do pracy to liczysz się z tym, że nie masz prawa opuścić zakładu bez wcześniejszego powiadomienia – zależnie od wykonywanego zawodu. Kiedy jednak trzeba załatwić jakąś prywatną sprawę, a wypada to w godzinach pracy, to co można w takiej sytuacji zrobić? Jedni proszą szefa o szybki wyskok, ale nie każdy chętnie się na to godzi. Poza tym takie wyjście z pracy rozwija całą biurokrację, którą każdy stara się raczej uniknąć – tym bardziej szef. Istnieje sposób by wilk był syty i owca była cała. Jaki? Wystarczy odrobić godziny, w których nie było nas w pracy – bo mieliśmy coś ważnego do załatwienia na mieście.
Warto jednak zauważyć, że takie odrabianie zaległych godzin nigdy nie było na rękę pracodawcą. Tworzyło to pewnego rodzaju biurokrację, a nadprogramowe godziny w teorii powinny być traktowane jako nadgodziny, co przewiduje Kodeks Pracy. Tak jeszcze była kilka miesięcy temu, bowiem dokonano pewnych istotnych zmian w Kodeksie Pracy dotyczące uelastyczniania czasu wykonywanej pracy – zmiany weszły w życie 23 sierpnia 2013 roku. Co oznaczają dla przeciętnego pracownika? Otóż, dzięki nim pracownik może wystosować pisemny wniosek, w którym prosi o wolny czas w trakcie godzin pracy. Jeżeli pracodawca się zgodzi, to oboje będą musieli wyznaczyć dla siebie dogodny termin by stracony wcześniej czas odpracować – nie musi się to odbyć koniecznie w tym samym dniu. Najważniejsze jest jednak to, że odrabianie tych godzin nie będzie traktowane jako nadgodziny, co w pewnym sensie jest korzystne dla pracodawcy.
Jest to wspaniałe rozwiązanie dla typowego i nowoczesnego pracownika, ponieważ nie musi on już brać urlopu wypoczynkowego, co ułatwia sprawy biurokratyczne w pracy. Nie ulega wątpliwości, że większość z nas ma problem z zorganizowaniem swoich prywatnych spraw poza godzinami pracy – czasami jest to zwyczajnie niemożliwe, bo godziny kolidują ze sobą.
