Nie trzeba ukrywać, że przeciętna pensja w Polsce nie może się równać średniej unijnej. Jesteśmy krajem słabszym gospodarczo i nie na tyle rozwiniętym by mówić o przełomie, choć podwyżki się zdarzają. Szybko jednak nie osiągniemy tego co mają chociażby we Francji, czy w Niemczech, a o Wielkiej Brytanii nie wspominając. Będą to lata, a i tak nie możemy być pewni, że będzie inaczej – przyszłość zweryfikuje obietnice polityków. Pensja Polaka najgorzej wypada w przypadku przeciętnej unijnej. Nie jest dobrze.
Z danych przedstawionych przez Europejską Komisję Gospodarczą wynika, że w Polsce w roku 2012 trzeba było pracować ponad trzy miesiące, by zarobić średnią pensję dla 27 krajów unijnych (tych, które weszły do wspólnoty przed 2013 rokiem). Przeciętna miesięczna pensja w Unii Europejskiej to 2746 euro. Polak musiał pracować ponad trzy miesiące, by mieć to co przeciętny obywatel w UE w miesiąc. Można mówić, że jest źle, że rynek o nas nie dba, ale czy byłoby to sprawiedliwe? Polska na arenie międzynarodowej zyskuje coraz bardziej. Jak jednak radzi sobie na tle innych państw byłego bloku wschodniego? Nie najlepiej, ale też i nie najgorzej. W kwestii osiąganego wynagrodzenia nie dzierżymy pierwszego miejsca, bo tylko czwarte – mocną czwartą pozycją. Przed nami uplasowała się Chorwacja, Czechy i Estonia – to w nich zarobi się więcej niż w Polsce. Za nami znalazły się kolejno takie kraje jak: Węgry, Łotwa, Czarnogóra, Litwa, Kazachstan, Macedonia, Rumunia, Bułgaria, Tadżykistan, Białoruś, Gruzja, Ukraina, Mołdawia, Armenia, Kirgistan.
Wygląda więc na to, że na krajów postkomunistycznych Polska wypada całkiem dobrze i jej rozwój idzie w dobrym kierunku. Dużo gorzej ma Mołdawia, Białoruś, czy Ukraina. Zaletą Polaków jest to, że są bardzo innowacyjnym narodem, co wraz z nowym dopływem pieniędzy – wsparcie unijne – zaczyna się coraz częściej pojawiać. Na razie nie ma sensu porównywać nas do Niemiec, czy Francji, ale może już za kilkanaście lat.
