Okazuje się, że okres przedświąteczny jest wyjątkowy z kilku powodów. To czas zakupowych szaleństw więc i ceny są niższe. Sklepy kuszą wyprzedażami, czy promocjami. Czasami im ulegamy. Nie wszystkie jednak promocje, można za takie uznać. Większość z nich to dobrze ukartowane oszustwa, a jest ich stosunkowo dużo. Jak nie dać się oszukać? Na początku powinniśmy w ogóle wiedzieć czym charakteryzuje się promocja. Nie ma wątpliwości co do tego, że produkt powinien zawierać napis „promocja”.
Na karcie cenowej powinien widnieć cennik stary – najczęściej przekreślony – i obowiązująca obecnie cena. Czasami jednak może zdarzyć się tak, że poprzednia cena nie została ujęta, ponieważ produkt został dopiero wprowadzony do obrotu. Niemniej, każdy taki produkt powinien zawierać powód dla którego jest obecnie w promocji, co w przypadku polskich sklepów zdarza się stosunkowo rzadko. Powodów może być kilka. Może być to fakt, że przedmiot jest pierwszy raz w promocji, a może być to wyprzedaż towaru. Gama jest dość szeroka, więc wybór sprzedawców też jest ogromny. Najważniejsze jest jednak to, że powód promocji takiego przedmiotu musi być podany. Ciekawostką jest jednak to, że niepodanie powodu może skutkować nałożeniem kary finansowej wynoszącej nawet 20 tysięcy złotych. W pewnym sensie sprzedawcy zdają sobie z tego sprawę dlatego starają się nie dodawać napisu „promocja”, a jedynie „najniższa cena”, czy „dobra cena”. Metod jest naprawdę dużo i każda z nich jest w jakimś stopniu skuteczna.
Warto też zauważyć, że nawet przekreślona na metce cena nie jest powodem dla którego warto coś kupić. Często bowiem zdarza się tak, że producent sztucznie winduje cenę w górę, by później – za tydzień lub dwa – ją obniżyć i nałożyć napis „promocja”. To częsta praktyka i niestety w tym przypadku konsument jest na przegranej pozycji – względem sprzedawcy. Klient może jedynie sam spostrzec, że jest coś nie tak. Warto więc kupować z głową i rozważnie patrzeć na cenę produktów.
