Z pewnością nie liczna jest grupa osób, która zdaje sobie sprawę z tego, że Polacy to prawdziwi smakosze śledzi. Jemy ich zdecydowanie więcej niż inne narody, ale nie ma to powodu do wstydu. Śledzie są bardzo zdrowe, a więc duża ilość jedzonych śledzi w Polsce wskazuje na to, że dbamy nie tylko o walory smakowe, ale i zdrowie fizyczne. Niestety, ale tendencja jest spadkowa. Z roku na roku jemy ich coraz mniej i nie wiadomo co może być główną przyczyną – być może cena. Z najnowszych badań wynika, że w całym 2013 roku zjedzono mniej niż 2 kilogramy śledzi na osobę, co z jednej strony jest dobrym wynikiem, ale kiepską wiadomością dla sprzedawców.
Niektórzy z analityków są zdania, że coraz mniejsza popularność śledzia jest spowodowana zmianami spożycia alkoholu. Jak wiemy, śledzik lubi w dobrej wódce pływać, a że tego rodzaju alkoholu pijemy coraz mniej, to i śledzi też mniej jemy. Pijemy coraz więcej alkoholi szlachetnych, ale też i piwo nie jest nam obce. Traci na tym rzecz jasna wódka, po którą sięgamy coraz mniej. Niektórzy eksperci twierdzą także, że na coraz mniejszą sprzedaż śledzi ma wpływ wielki urodzaj wśród ryb. W skalpach mamy coraz większy ich wybór, więc zamiast decydować się na coś znanego, często przecieramy szlaki smakowe sięgając po coś zupełnie odmiennego. Dzięki tej szerszej ofercie, śledzie są zastępowane przez inne ryby na rynku – wybór jest całkiem sport. Biorąc po uwagę zmianę w spożywaniu alkoholu, a także w wyborze innych ryb, można stwierdzić, że zainteresowanie śledziami będzie coraz niższe.
Tendencję wzrostową mają za to ryby słodkowodne. Spożywamy ich coraz więcej, bo słupki sprzedaży gwałtownie rosną – z roku na rok. Zajadamy się głównie łososiami, pstrągami, tilapiami, tuńczykami, a nawet coraz częściej sięgamy po krewetki. Śledź nie zniknie jednak z naszego stołu, bo wciąż zdarza się wiele okazji do jego spożycia. Poza tym, można go przyrządzić na wiele sposobów – w oleju, w sosie, zamarynować, usmażyć, czy uwędzić – i z każdym razem będzie smakował inaczej. Wyjątkowo smacznie!
