Niewielu z nas interesuje się tym, jakie zmiany w prawie następują w nowym roku. Zwykle to wtedy zaczynają obowiązywać nowe ustawy, zmieniają się przepisy. Każdy rok to coś nowego – także w kwestii organizacji państwa. Tym razem było jednak zupełnie inaczej. Pomimo licznych zmian, jakie dokonano się wprowadzić, rząd postanowił także wprowadzić nowy podatek. W zasadzie nie byłoby w tym nic złego, gdyby choć ktoś o nim wcześniej wspomniał. Informacji na jego temat było jednak jak na lekarstwo. Praktycznie żadne media nie informowały o wprowadzeniu nowego podatku w życie już 1 stycznie 2015 roku. O jaki podatek chodzi? Chodzi o tzw. „opłatę zapasową”.
Nowy podatek dotyczy paliwa i jest on doliczany z każdym litrem. Nie jest on wysokie, ale też i widać okazję do oskubania kierowców na tanim paliwie. Rozumowanie jest takie: Skoro kierowca był zdecydowany płacić za paliwo ponad złotówkę więcej na litrze, to kilka groszy różnicy obecnie nie sprawi mu problemu. Większość z nas widzi to jednak troszkę inaczej. Niemniej, podatek od paliwa stał się faktem. Ciekawostką jest jednak to, że zdecydowano się go wprowadzić dopiero, gdy sytuacja na świecie (w kwestii ropy) zaczęła się diametralnie zmieniać – na lepsze dla kierowców. Co więcej, eksperci przekonują, że ceny paliwa dalej mają topnieć i nie można ich w żaden sposób przewidzieć. Można się jednak spodziewać, że niebawem przekroczą barierę poniżej 4 złotych za litr benzyny, co jest całkiem możliwe. Wróćmy jednak do „opłaty zapasowej”.
Nowy podatek podniesie cenę paliwa, choć nie będzie to gwałtowna zmiana. Eksperci twierdzą, że podatek będzie wynosił od 4 do 6 groszy na litrze. Czemu ona służy? Przede wszystkim wynika ona z rezerw paliw, jakie krajowi producenci muszą utrzymać. Chodzi o rezerwy. Wcześniej firmy były zobowiązane do 76 dniowej i nieprzerwanej produkcji. Teraz się to zmieniło i rezerwa gwarantowana ma wynieść tylko 68 dni. W zamian jednak trzeba będzie płacić Agencji Rezerw Materiałowych tzw. „opłatę zapasową”. Chyba nikt nie jest z tego zadowolony.
