Z pewnością nie wszyscy z nas zdają sobie sprawę z tego, jak duże koszty ponosi nasze państwo z tytułu kradzieży kart kredytowych. Są to olbrzymie koszty liczone w milionach. Okazuje się bowiem, że corocznie Polska traci na tym około 11 milionów złotych. Pomyślcie więc, na co mogłyby być przeznaczone te pieniądze, gdyby nie kradzież. Być może jest to tylko kropla w morzu strat, jakie odnotowuje cała Europa – corocznie tracąc około 1,8 miliarda dolarów – ale i tak robi wrażenie. Pieniądze najczęściej tracone są przez wyciek danych. Warto jednak odnotować, że od 2013 roku odnotowano lekki spadek kradzieży danych kart kredytowych, który wyniósł 3,9 procent.
Według ekspertów od spraw zabezpieczenia, tendencja spadkowa powinna się utrzymać, jednak należy uważać na coraz to nowsze próby domorosłych hakerów – będzie ich coraz więcej, ale też i będą coraz bardziej wymyślne. A jak wypadają w tej skali inne państwa na świecie? Okazuje się, że dużo gorzej sprawa wygląda w Niemczech, które z racji kradzieży danych kart kredytowych corocznie tracą 156 milionów dolarów. Nie jest to jednak zbyt duża kwota. O wiele więcej traci Francja – 574 miliony dolarów – czy Wielka Brytania – 715 milionów dolarów. Nikt jednak nie może porównywać się do Stanów Zjednoczonych, ponieważ te z okazji ataków hackerskich co roku tracą około 5 bilionów dolarów! To absurdalnie wysoka suma! Wynika to zapewne z faktu, że w Stanach Zjednoczonych dużo ludzi korzysta z płatności kartą kredytową w internecie, często zapisując swoje dane na serwerach.
Polska pod względem użytkowania kart kredytowych wciąż ma niewielki udział w rozwijającej się Europie. Choć nastąpił wyraźny wzrost elektronicznych środków płatności, to jednak straty wynikające z kradzieży są dużo niższe niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Być może jesteśmy bardziej ostrożni i nie zapisujemy swoich danych z karty w internetowych portfelach, co z pewnością zapewnia lepsze bezpieczeństwo. Pytanie tylko, kiedy ulegniemy wpływowi z Zachodu?
