Jeżeli myślisz, że tylko Ty mało zarabiasz, to jesteś w błędzie. Okazuje się, że równie mało – jak na swoje możliwości i miejsce, gdzie przyszło im żyć – zarabiają pracownicy fast foodów w Stanach Zjednoczonych. Z tego właśnie powodu rozpoczęły się strajki. Wielokrotnie upominano tamtejszych pracodawców, by zwiększyć wynagrodzenie minimalne, ale jak widać nic z tym nie zrobili.
W Stanach Zjednoczonych rozpoczęły się strajki pracowników fast-foodów, którzy domagają się podniesienia im minimalnego wynagrodzenia. Jak donosi „Interfax”, powołując się na Bloomberg, strajk odbywa się w ramach kampanii „Walka o 15 dolarów”, która została zapoczątkowana w listopadzie 2012 roku. Strajki odbywają się w 230 miastach USA. Podstawowym wymogiem jest zwiększenie płacy minimalnej do 15 dolarów na godzinę. Wspierać amerykańskich kolegów postanowili także pracownicy fast foodów w Nowej Zelandii, Finlandii i Japonii. Należy pamiętać, że w ubiegłym roku w amerykańskim mieście Seattle pracownicy jednej z sieci fast food osiągnęli swoje założenie i postanowiono zwiększyć im płacę minimalną. Z kolei w Nowym Jorku skazano właściciela restauracji, który nie chciał płacić swoim pracownikom za pranie mundurów swoich mundurów. Wcześniej, w kwietniu firma McDonalds poinformowała o wzroście wynagrodzeń i świadczeń dotyczących płatnych urlopów dla pracowników restauracji, jednak tyczyło się to tylko pracowników zatrudnionych bezpośrednio przez firmę. Nowe stawki objęły zaledwie 10 procent wszystkich lokali – a jest ich około 14 tysięcy – McDonalds na terenie Stanów Zjednoczonych.
Pozostałe restauracje działają na zasadzie franczyzy.Należy pamiętać, że problem ze zbyt niskim wynagrodzeniem w sieciach fast food jest nie tylko aktualny w Stanach Zjednoczonych, ale także w Wielkiej Brytanii, gdzie tamtejsi pracownicy także przymierzają się do strajków. A jak to wygląda w Polsce? Być może nie otrzymujemy zachodnich pensji, ale jak na polskie standardy jest całkiem dobrze i chyba nie można narzekać.
