Senat USA poparł nową wersję ustawy o zbieraniu danych poprzez rozmowy telefoniczne prowadzone przez amerykanów. Tym samym ograniczono uprawnienia Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Wkrótce po tym prezydent USA Barack Obama podpisał ustawę. Wydaje się więc, że Stany Zjednoczone „etap Snowdena” mają już za sobą. A może jednak nie?
Uchwalona przez senat 67-cioma głosami „za”, „Ustawa o wolności w USA” jest kontynuacją wydanej w 2001 roku „Ustawy Patriot”. Warto zauważyć, że podpisana w 2001 roku „Ustawa Patriot” znacznie rozszerzyła uprawnienia służb specjalnych do zwalczania terrorystów, w tym uprawnienia co do zbierania danych osobowych i prowadzenia podsłuchu. Ważność ustawy wygasła 1 czerwca, po czym zbieranie metadanych o rozmowach telefonicznych ustało. Nowa ustawa wznawia program inwigilacji, ale z innymi, znacznie mniejszymi uprawnieniami NSA. 7 maja Federalny Sąd Apelacyjny USA uchylił decyzję z 2013 roku, zgodnie z którą przechowywanie zgromadzonych danych na serwerach NSA uznawane jest za legalne. Doprowadziło to do konieczności reformy systemu. Jednym z kluczowych postanowień nowej ustawy pozbawia NSA uprawnień do przeprowadzenia na dużą skalę przechwytywania rozmów telefonicznych i przechowywania informacji o nich na przestrzeni co najmniej pięciu lat. Przechowywanie takich informacji zakłada się powierzyć firmom telekomunikacyjnym. Szczegóły rozmów, jak i inne dane mogą być przetwarzane przez NSA tylko za specjalną zgodą sądu.
Projekt ustawy pozwala również firmom telekomunikacyjnym i technologicznym dwa razy w roku publicznie informować o wnioskach o wydanie informacji o klientach i użytkowników ze strony właściwych władz USA. Warto przypomnieć, że informacje o wielkich programach inwigilacji amerykańskich służb specjalnych zdradził były pracownik NSA Edward Snowden, który otrzymał azyl w Rosji. NSA uznało, że poprzez inwigilację mogło nie dopuścić do ważnych terrorystycznych incydentów, ctym samym potępiając działania Snowdena, uznając je jako groźne dla bezpieczeństwa narodowego USA.
