Euro

USA a kryzys EURO

Giełda Waluty

Od pewnego czasu Stany Zjednoczone aktywnie starają się uczestniczyć w rozwiązaniu kryzysu strefy EURO. Chociaż ta aktywność ogranicza się jedynie do apelów to jednak wskazuje na „żywotne zainteresowanie” USA w rozwiązaniu wewnętrznych problemów Unii Europejskiej! Zatem naturalne pytanie skąd to zainteresowanie „odwiecznych” wrogów ekonomicznych? Jak zwykle odpowiedź jest prosta i wręcz intuicyjna. Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o pieniądze. I to nie ważne, w jakiej walucie denominowane. Jak już w jednym klasyku polskiego kina z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku Krzysztof Kowalewski powiedział słynne zdanie: pieniądz jest pieniądz. Podczas gdy Rzymianie mawiali pecunia non olet. Na to samo wychodzi. Jak więc interes mają Stany w ratowaniu swojego ekonomicznego oponenta? Przede wszystkim jak każda zaraza tak i finansowa lubi się rozprzestrzeniać. I nie ważne, że infekcja rozpoczęła się od Stanów właśnie. Spekulacyjna bańka kredytów hipotecznych – nakręcona takimi „narzędziami” jak sekurytyzacja, benchmark, dźwignia finansowa, innowacje finansowe, kreatywna księgowość – pękła z hukiem pochłaniając niezliczone oszczędności życia wielu maluczkich oraz pogrążając potężne zdawałoby się banki międzynarodowe. Tak więc Stany wywołały krach, a teraz starają się „uratować” Unię przed konsekwencjami rozkładu oj, tzn. rozpadu wspólnej waluty.

Próby „mieszania się” do ratunku EURO wynikają przede wszystkim z tego, że słabe EURO to mniejsza konkurencyjność towarów amerykańskich na rynkach światowych. To z kolei prowadzi do wzrostu bezrobocia na rodzimym rynku amerykańskim. Biorąc zaś pod rozwagę, że ostatnie prognozy, jakie miały miejsce od około dwóch lat dla gospodarki Stanów oraz poziomu bezrobocia zawsze były błędne to administracja Obamy ma się, czego obawiać. Poza tym, co dla polityków jest najważniejsze to zbliżające się wybory prezydenckie. Republikanie mogą tych wyborów nie wygrać, ale przede wszystkim należy im oddać, że pragną uczyć się na błędach poprzedniej kampanii, kiedy Stary Weteran z Wietnamu oraz Gwiazdka z Dalekiej Północy zrobili więcej szkody niż pożytku dla Republikanów. Stąd też Obama z obawą patrzy na swój krajowy rynek i żeby go ratować albo nie pogrążać bardziej musi być aktywny w polityce międzynarodowej zwłaszcza jej gospodarczej „nodze”. Istnieje jeszcze sprawa aliansu jaki wszyscy chcą zawrzeć – lub skonsumować – z Chinami. I może się okazać, że to Państwo środka będzie rozdawać karty polityczne zarówno w Stanach jak i na Starym Kontynencie. USA już uzyskało ogromną pomoc, kiedy Chiny zakupiły niewyobrażalną kwotę obligacji USA. Unia zwraca się do tego samego „źródełka”. Co ciekawe niedawna prośba Włochów o zakup ich papierów rządowych spotkała się z odmową podczas gdy wołanie wspólnym głosem Unijnych pryncypałów zaowocowało obietnicą pozytywnego rozpatrzenia tej prośby.

A tymczasem wahania kursu EURO będą nadal trwać i kreować możliwości spekulacyjnych zarobków dla małych i dużych tego świata. Ustabilizowanie gospodarek na świecie – a nie tylko w poszczególnych regionach – nastąpi tylko wtedy, gdy zarówno polityczne jak i gospodarcze decyzje będą postrzegane w kryteriach realnych prób długoterminowego uzdrowienia a nie krótkoterminowych partykularnych korzyści pojedynczych graczy. Czyli jeszcze trochę czasu to zajmie. A tymczasem korzystajmy z wahań kursów EURO i dolara dla naszych korzyści!

0 0 votes
daj ocenę
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments