Ostatniego listopada 2011 roku największe banki centralne na świecie zdecydowały się podjąć interwencje na rynku. Polegała ona na dążeniu do zwiększenia dostępności dolarów na globalnym rynku finansowym. Cel w dużej mierze został osiągnięty, a przy okazji interwencja ta wywołała wiele innych skutków, także dla Polski.
Nagła decyzja banków
Wśród banków centralnych, które przyłączyły się do skoordynowanej akcji interwencyjnej na rynku, zmierzającej do zwiększenia płynności w globalnym systemie finansowym, wymienia się:
- Fed,
- Europejski Bank Centralny,
- Bank Centralny Kanady,
- Bank Centralny Japonii,
- Bank Centralny Anglii,
- Narodowy Bank Szwajcarii,
- Europejski Bank Centralny.
Interwencja banków polegała na tym, że wszystkie obniżyły wycenę istniejących swapów dolarowych, ale jednocześnie dalej dokonywały one 3-miesięcznych operacji płynnościowych. Dodatkowo, banki ustaliły, że uruchomią tymczasowe dwustronne swapy, aby móc zapewnić płynność każdej z poszczególnych walut.
Skutki dla Polski
W wyniku podjętej przez największe banki centralne interwencji rynkowej, zyskała nasza rodzima giełda i złoty. Sesja z 30 listopada 2011 roku była najlepsza od maja ubiegłego roku. WIG20 zanotował 4,8% zwyżkę, zaś na koniec dnia za dolara płacono 3,35 zł, a za euro – 4,50 zł. Inwestorzy bardzo pozytywnie zareagowali na działania banków, dlatego też na polskiej giełdzie zapanowała euforia. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia na giełdach światowych. Powodem, dla którego banki podjęły interwencję, jest potrzeba zapobiegania rozprzestrzenianiu się kryzysu finansowego na cały glob.