Już od paru miesięcy można było zaobserwować, że za naszą wschodnią granicą nie dzieje się dobrze. I nie chodzi tu bynajmniej o sprawy polityczne, lecz gospodarcze. Na Białorusi szaleje mega inflacja, która od początku 2011 roku przekroczyła poziom stu procent!
Problem inflacji w tym kraju polega na zbyt dużym oderwaniu rynku lokalnego od reszty świata. Wiele towarów, które przybywają na teren Białorusi musi być opłacanych w drogim euro, bądź dolarach. Sprawia to, że ceny nawet podstawowych produktów żywnościowych zmieniają się z miesiąca na miesiąc jak szalone. Oprócz tego kraj jest w tarapatach, więc urzędnicy stale zaciągają coraz to nowe pożyczki w formie emisji obligacji skarbowych. W związku z tym, w pierwszym kwartale 2012 roku ma wejść do obiegu banknot o nominale 200 tysięcy rubli. Wydaje się dużo? Nic bardziej mylnego – przykładowy lizak w sklepie kosztuje ponad 1 000 rubli. W związku z brakiem użyteczności nominałów 10 i 20 rublowych władze zdecydowały o ich wycofaniu. Do końca nie wiadomo jak będzie wyglądał banknot o nowym nominale. Władze traktują to jako noworoczną niespodziankę dla obywateli.
Jednak czy w dobie panującego kryzysu banknot o jeszcze wyższym nominale może być prezentem na święta? W końcu pokazuje to, w jak fatalnie formie gospodarczej znajduje się obecnie Białoruś – nie tylko brakuje waluty w bankach, czy kantorach, ale także białoruska waluta traci z dnia na dzień na wartości. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że obrywają za to najbiedniejsi.