Na ostatniej piątkowej sesji akcje amerykańskiego potentata na rynku bankowości detalicznej potaniały o ponad 3,5%. Co jest tego powodem? Otóż Bank of America zdecydował się wprowadzić pięciodolarową opłatę za użytkowanie karty płatniczej. Z tego powodu inwestorzy przestraszyli się nagłego odpływu klientów, a także i środków. Bank ten obsługuje ponad 4 mln małych firm w USA, klientów detalicznych w 150 krajach, a także posiada umowy z 99% największych korporacji w Ameryce Północnej.
Spadek o ponad 3,5% nie jest jednak żadną nowością. BoA systematycznie traci na wartości. Ostatnimi czasy często notuje spadki, a cena za jedną akcje wynosi obecnie 6,12 dolara za sztukę, wobec ponad 12 dolarów, które trzeba było zapłacić za te same akcje jeszcze w maju bieżącego roku.
Co ciekawe razem z akcjami BoA potaniały także akcje BRE Banku – właściciela marki mBank – która także zdecydowała się ostatnimi czasy wprowadzić kontrowersyjną opłatę za kartę. Będący od 10 lat całkowicie darmowy bank, ubogacił się o parę gwiazdek przy ofertach za 0 zł. Spowodowało to spory odpływ klientów (ok. 15-20%), a także spadek akcji na ostatniej sesji GPW o 2,84%. Czyżby nastroje Amerykanów udzielały się także Polakom? No cóż: chyba nikt nie lubi nagle płacić za coś, co przez lata było darmowe.
