Od paru lat panuje w Polsce prawdziwa rewolucja dot. płatności zbliżeniowych. Nawet tak wielkie banki jak PKO BP czy Pekao SA wprowadziły funkcjonalność zbliżeniową do swoich kart płatniczych. Pytanie tylko, czy takie płatności są bezpieczne? Na ten temat krąży wiele mitów.
Zarówno technologia PayPass używana przez MasterCard, jak i PayWave używawa przez Visa nie jest idealna. Każda z nich używa do płatności bezstykowych transmisji radiowej RFID. Jak nie trudno sobie wyobrazić, wystarczy skonstruować odpowiedni czytnik danych i po przesunięciu nim np. po portfelu można uzyskać numer karty oraz imię i nazwisko właściciela, a także nazwę banku, która to jest zapisana w chipie karty. Z drugiej strony nie warto siać paniki. Karty często posiadają ubezpieczenie od nieautoryzowanych transakcji (niestety przeważnie dodatkowo płatne). Oprócz tego aby sklonować daną kartę potrzeba nie lada umiejętności. W warunkach laboratoryjnych jest to dość łatwe do zrobienia, ale w życiu codziennym już nie. Wystarczy bowiem, że posiadamy w naszym portfelu np. dwie karty płatnicze z funkcją płatności zbliżeniowej, lub kartę płatniczą z PayPass/PayWave i kartę miejską, która to działa poprzez transmisje radiową. Pozwoli to nam zakłócić działanie czytnika i uniemożliwienie skopiowania danych z karty przez złodzieja
Jaki jest więc wniosek? Płatności bezstykowe są na pewno dużym udogodnieniem, jednak musimy pamiętać, że nie ma rzeczy idealnych. Warto więc albo kartę ubezpieczyć, albo nie nosić jej „luzem”. Pozwoli to nam na uniknięcie kradzieży środków z konta osobistego czy też karty kredytowej, a także na spokojne dokonywanie szybkich płatności za kawę w McDonald’s czy też poranną prasę w salonikach prasowych Empik.
To jakieś bzdury – przy użyciu komunikacji radiowej nie można skopiować karty