Na końcu 2011 roku wielu polityków spierało się, czy w ogóle podwyższać emerytury w dobie panującego kryzysu, a jeśli tak to o ile. Wielu ludzi uważało, że podwyżka nie powinna nikogo dyskryminować – zwłaszcza biedniejszych – przez co wzrost świadczeń emerytalnych będzie w 2012 roku równy dla wszystkich – po 71 złotych więcej do każdej emerytury.
Waloryzacja emerytur nie jest co prawda zbyt duża, ale jak to mówią lepsze to niż nic. Rząd zapowiedział także podwyżkę dodatków do rent i emerytur. Zostaną one podniesione o wskaźnik waloryzacji, czyli 104,8%. Co ciekawe CIR zapowiedział, że wyższe świadczenia nie obciążą o ani grosz bardziej budżetu państwa – a to za sprawą tego, że podwyżki były uwzględnione w budżecie na 2012 rok. Środki w budżecie już są, więc nic innego nie pozostaje emerytom i rencistom, jak tylko czekać na wyższe świadczenia. Politycy ustalili także, że kwota najniższej emerytury ma wynosić od tego roku 799,18 zł, a najniższej renty dla osób częściowo niezdolnych do pracy – 613,38 zł. W najbliższym czasie rząd ma się zająć także świadczeniami dla rolników. Coraz bardziej podnoszą się głosy, że KRUS w ogóle powinien zostać zlikwidowany, a rolnicy winni zostać opodatkowani jak zwykli przedsiębiorcy. Niewykluczone, że tak się właśnie stanie, ponieważ w dobie kryzysu każde państwo szuka oszczędności w budżecie – także i Polska.
Bardzo możliwe więc, że czeka nas prawdziwa rewolucja w emeryturach i rentach. Coraz bliżej jest to, że zostaną zniesione całkowicie wszelkie przywileje niektórych grup zawodowych. Niektóre z nich jednak spierają się, by mogły pracować do 67 roku życia. Czeka nas więc prawdziwa droga przez mękę, aby uzyskać pożądany kompromis – a raczej nie nas, tylko naszych polityków