Polskie fundusze mogą zbankrutować przez Węgry

To nie przelewki – część polskich funduszy może nawet zbankrutować przez węgierskie aktywa, które leżą w portfelach inwestycyjnych wielu TFI. Po wnikliwej analizie okazało się bowiem, że składają się one nie tylko z bezpiecznych papierów dłużnych krajów skandynawskich, ale i tych węgierskich. Co nam grozi?

Część ekspertów twierdzi, że jeśli Węgry kolokwialnie mówiąc nie dogadają się z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, to bardzo możliwe że już niedługo zwyczajnie zbankrutują. Problem w tym, że pociągną za sobą sporą część świata – w tym także i Polskę. Co prawda niektórzy uważają, że nawet bankructwo nie sprawi, iż cena obligacji spadnie do zera. Dla doświadczonego inwestora nie jest to jednak żadne większe pocieszenie, ponieważ każdy zdaje sobie sprawę, że to jedynie głosy otuchy. Gdyby „przyszło co do czego”, to nikt by nie kupił prawie bezwartościowych węgierskich obligacji. Większość agencji ratingowych już od kilku tygodni nawołuje, by sprzedawać na gwałt tamtejsze aktywa – zarówno akcje, jak i obligacje, czy też lokalną walutę – forinty. Problem w tym, że fundusze inwestycyjne posiadają miliony złotych w węgierskich obligacja – nie sposób je zbyć z dnia na dzień. Poza tym czasem jest to zwyczajnie niemożliwe. Jedynym wyjściem dla inwestora może być więc sprzedaż jednostek danego funduszu już teraz, by przeczekać najbliższe kilka miesięcy lokując kapitał np. na lokacie.

Lepiej być bowiem przezornym niż stracić oszczędności życia. Co prawda mało możliwe, by fundusze z dnia na dzień zbankrutowały, ale ewentualny upadek Węgier mógłby znacząco pociągnąć ich wyceny w dół, co przełożyłoby się na analogiczny zysk (a właściwie stratę) klientów danego TFI.