W ubiegłym tygodniu nastąpiła obniżka ratingów kilku krajów europejskich. Taka informacja jest jak najbardziej negatywna i powinna się odbić szerokim echem na światowych giełdach. Tymczasem, jak pokazuje przykład nowojorskiej Wall Street, inwestorzy przyzwyczaili się już do kolejnych cięć ratingowych.
Sytuacja na nowojorskiej giełdzie
Obniżka ratingów w Europie spowodowała jedynie niewielkie spadki cen akcji. Z resztą, takie ruchy na giełdzie w Stanach Zjednoczonych były oczekiwane nawet od kilku tygodni. W piątek sesja giełdowa przebiegała spokojnie, choć w momencie ogłoszenia decyzji dotyczących oceny wiarygodności państw europejskich przez agencję ratingową Standard& Poor`s, uległo to zmianie.
Największe wrażenie na inwestorach wywarło odebranie Francji najwyższej oceny ratingowej, ponieważ najpewniej pociągnie to za sobą kłopoty dla Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej. Ocenę ratingową z poziomu AAA straciła też Austria, ale zachowały:
- Niemcy,
- Holandia,
- Finlandia,
- Luksemburg.
Przebieg notowań
Na Wall Street początek sesji był bardzo nerwowy, bowiem indeks S&P500 tracił ponad 1%. Gdy tymczasem ogłoszono dobre dane z gospodarki USA, sytuacja na giełdzie uległa zdecydowanej poprawie. Na giełdach europejskich mieliśmy zaś do czynienia z niewielkimi spadkami. Zmiany ratingowe były zapowiadane już od połowy grudnia, dlatego inwestorzy zdążyli się z nimi oswoić.