Z roku na rok z Rosji wyprowadza się coraz więcej pieniędzy – rzecz jasna tych nielegalnych. Pochodzą one z prostytucji, haraczy czy handlu narkotykami. Rząd naszych wschodnich sąsiadów coraz bardziej niepokoi się tym zjawiskiem, ponieważ w 2011 roku wytransferowano z Moskwy ok. 1 bln rubli, czyli w przeliczeniu jakieś 32,9 mld dolarów.
Według danych rosyjskich służb, najwięcej środków zostało wyprowadzonych do Unii Europejskiej – głównie na Cypr i do Wielkiej Brytanii. Część kapitału trafiła także do Hong Kongu. Problem w tym, że ze swoimi pieniędzmi coraz częściej uciekają zagranicę nie tylko przestępcy, ale i przedsiębiorcy – nawet te duże, z udziałem kapitału państwowego. Należy mieć jednak na uwadze, że mało kiedy pieniądze pochodzące z Rosji leżą na tajnych kontach – głównie ich posiadacze kupują za nie nieruchomości, przez co Rosjanie słyną w Europie Zachodniej z zamożności. Nie wszystko da się wykryć – mówi rosyjski rząd. Specjaliści szacują, że z kwoty 32,9 mld dolarów aż 23,75 mld dolarów zostało wydane na „bieżącą konsumpcję”, czyli bieżące utrzymanie, luksusowe samochody, sprzęt elektroniczny, wytworne hotele, alkohole czy wycieczki w najodleglejsze zakątki świata. Należy jednak mieć na uwadze, że problem „prania pieniędzy” jest obecny nie tylko u naszych wschodnich sąsiadów, ale także i w Polsce. Wiele osób nierzadko kolokwialnie mówiąc „przymyka oko” na to co się dzieje dookoła. Problem jednak w tym, że odbija się to na nas wszystkich.
Pieniądze, które bowiem trafiają do obiegu bocznymi kanałami spowalniają gospodarkę. Przez to możemy zaobserwować w Rosji ogromny kontrast biedy i bogactwa. Jeśli jednak rząd w Moskwie nic z tym nie zrobi, to niewykluczone że kraj ten popadnie w poważne tarapaty ekonomiczne.
