Dwa razy wyższe wyniki Apple aniżeli oczekiwane, spowodowały znaczny wzrost wycen wielu światowych indeksów. Zazieleniło się np. na parkiecie w Londynie, gdzie FTSE100 poszedł o w górę o 0,34%. Nie gorzej było w Paryżu, gdzie CAC40 poszybował w górę o 0,47%. Niemiecki DAX był na ostatniej sesji na plusie o 0,42%, a WIG20 o 0,53%.
Eksperci są zgodni – dobre nastroje Jabłuszka udzielają się na całym świecie. Kiedy tylko Apple ogłosiło swoje wyniki za ostatni kwartał, wszystkie indeksy w Europie zaczęły nagle rosnąć. Euforię wywołała np. liczba sprzedanych telefonów iPhone, która wyniosła aż 37 mln egzemplarzy. Razem z europejskimi akcjami w górę poszybowały wyceny kontrakty terminowe na amerykańskie i azjatyckie indeksy giełdowe. Specjaliści radzą jednak zaczekać z euforią dotyczącą wzrostów na poszczególnych parkietach. Większość inwestorów czeka nadal na poważne kroki zarówno w Europie, jak i Stanach Zjednoczonych. Stale możliwe jest bankructwo któregoś z krajów Wspólnoty, co pociągnęłoby za sobą szeroko idące straty – nie tylko na Starym Kontynencie, ale na całym świecie. Dlatego też inwestorzy ostrożnie inwestują swoje środki, czekając na dalszy rozwój zdarzeń. Coraz więcej słychać o tym, że to Ameryka ma wyciągnąć Europę z kryzysu – a nie odwrotnie. Jak na razie niezłe dane makroekonomiczne zza oceanu to potwierdzają. Należy jednak pamiętać o tym, że jeśli Grecja lub Włochy zbankrutują, to w dół polecą także wyceny na Wall Street.
Można więc powiedzieć, że dobre wyniki Apple dały jedynie odrobinę pocieszenia szerokiej rzeszy światowych inwestorów. Uwierzyli oni choć przez chwilę, że przynajmniej gospodarka Stanów Zjednoczonych powoli podnosi się z kryzysu. Warto jednak pamiętać, że to odosobniona informacja pochodząca z jednego z największych rynków na świecie. Zaczekajmy więc na kolejne doniesienia i nie inwestujmy zbyt pochopnie ciężko odkładanych pieniędzy.
