Komisja Nadzoru Finansowego stale daje do zrozumienia obecnym na polskim rynku bankom, że czas zrezygnować z części zysków na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa finansowego zarówno sektora finansowego, jak i kraju. Początkowo z rynku zniknęły kredyty walutowe. Obecnie jednak KNF kolokwialnie mówiąc grozi bankom pożyczającym bez wkładu własnego.
A jest i całkiem sporo, bo do grona pożyczających nawet ponad 100% wartości nieruchomości należy większość banków w Polsce. Prześwietlając oferty 22 największych banków w naszym kraju aż 19 z nich jest w stanie udzielić kredytu hipotecznego bez ani grosza wkładu własnego. Dla wielu potencjalnych kredytobiorców bez własnej gotówki jest to bardzo wygodne, ponieważ dobrze zarabiający młodzi ludzie mogą sobie pozwolić praktycznie z dnia na dzień na zakup własnego M. Problem w tym, że choć rynek hipotek w Polsce jest jak na razie dość stabilny, to wystarczyłoby jedynie 5% kredytobiorców niespłacających swoich zobowiązań, aby go skutecznie załamać. KNF przysłowiowo mówiąc stara się dmuchać na zimne, chroniąc nie tylko banki, ale i kredytobiorców przed niepożądanym ryzykiem. Dość niedawny problem ze spłatą kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich sprawił, że nadzór finansowy w naszym kraju „nagle ożył”. Co prawda interwencje KNF zdarzały się dotychczas dość często, ale nie w takiej skali jak od ostatnich kilku miesięcy. Jeśli rynek będzie dążył w obecnym kierunku, to nadzór będzie musiał go przywrócić na pierwotne tory – mówią urzędnicy.
Pytanie tylko, czy w tym wypadku bezpieczeństwo finansowe sektora i kraju nie koliduje z powszechnym interesem obywateli. W związku z coraz to nowymi przepisami większość Polaków może zapomnieć o zakupie własnego mieszkania choćby na kredyt. Jeśli więc KNF stale będzie dążył w swoich przekonaniach, to za niedługo będziemy kupować lokale jedynie za gotówkę, ponieważ kredyty hipoteczne staną się w ogóle niedostępne dla przeciętnego Kowalskiego.
