Nareszcie nadeszły dobre informacje dla kierowców zza oceanu – tanieje ropa na giełdzie w Nowym Jorku. Cena lekkiej słodkiej ropy za baryłkę firmy West Texas Intermediate w dostawach na marzec potaniała na ostatniej sesji o aż 9 centów – do poziomu 96,82 dolarów.
Sporo więcej trzeba zapłacić za tę samą ilość surowca w Europie. Na giełdzie w Londynie baryłka ropy naftowej kosztowała na ostatniej sesji aż 115,72 dolarów – i to pomimo spadku ceny w ciągu sesji o aż 21 centów. Specjaliści są zdania, że tak duże różnicy w cenie kluczowego surowca pomiędzy kontynentami są spowodowane czystą spekulacją. Stany Zjednoczone pomimo kryzysu przygotowują się na wzmożony rozwój usług i przemysłu, przez co gromadzą zapasy ropy naftowej. Natomiast na Starym Kontynencie nadal nie wiadomo co stanie się z takimi krajami jak Grecja czy Włochy. Z powodu kryzysu zadłużenia w Europie surowce są tam szczególnie drogie – w przeciwieństwie do Ameryki Północnej czy Azji. Obniżka ceny paliw w USA jest spowodowana dodatkowo tym, że Amerykanie coraz bardziej oszczędzają paliwo – wybierają mniej paliwożerne modele samochodów, a do tego rośnie popularność pojazdów z silnikami hybrydowymi. Wygląda więc na to, że obecnie cały świat w dobie oszczędzania szuka nowych form pozyskania energii – dużo tańszych od tych tradycyjnych, takich jak paliwo pochodzące z ziemi.
Miejmy nadzieję, że obecne ceny surowca jeszcze potanieją lub pozostaną na obecnym poziomie. Podwyżki bowiem – zwłaszcza w Europie – oznaczałyby dla wielu firm transportowych zwyczajne samobójstwo. Coraz więcej kierowców strajkuje przeciw zbyt wysokim cenom benzyny – pytanie tylko, czy kogoś „z góry” w ogóle to obchodzi.