Jak wynika z ostatnich przeprowadzonych badań wśród ludności, aż 80% ludności tak naprawdę nie przejmuje się zmianami w zasadach dotyczących wieku emerytalnego. Dokładnie 4/5 Polaków otwarcie deklaruje, że nie zamierza z tego powodu zacząć oszczędzać czy inwestować. Jedynie 8% zapytanych osób podjęło jakieś kroki, aby ich emerytura w przyszłości była wyższa – np. założyło konto oszczędnościowe.
Według specjalistów to prawdziwa katastrofa. Wyliczenia ekonomistów mówią bowiem jasno, że już za niedługo świadczenie przyszłego emeryta nie będzie wyższe niż 30% ostatniego pobieranego przez niego wynagrodzenia. Zarabiając więc nawet średnią krajową rzędu ok. 4 000 złotych brutto możemy liczyć w przyszłości na emeryturę w kwocie niecałych 1 000 złotych. Jeśli więc nie zabezpieczymy się na przyszłość dużo wcześniej, to czeka nas albo przysłowiowe klepanie biedy, albo upadłość konsumencka. Wiele osób nie będzie bowiem stać za przeżycie za taką kwotę np. w Warszawie, gdzie sam czynsz za mieszkanie w bloku pochłonie 1/3 otrzymywanego świadczenia. Tak naprawdę oszczędzanie rzędu zaledwie 100 złotych miesięcznie przez 20 lat wystarczy na to, by posiadać kapitał rzędu prawie 34 000 złotych. Odkładając 10 lat dłużej możemy zgromadzić na naszym koncie realne 60 892 złote z uwzględnieniem podatku Belki i zyskiem rocznym rzędu 4% brutto.
Warto więc pomyśleć o tym, by aktywnie zacząć oszczędzać, ponieważ tak naprawdę nikt nie wie, jaka będzie jego przyszła emerytura. Być może w najbliższych latach będą nas czekać kolejne reformy świadczeń, które jeszcze bardziej obniżą ich realną wysokość.
