Tak źle na polskim rynku mieszkaniowym nie było od dawna – wskaźnik dostępności kredytowej spadł w lutym o 4,29%. To najniższy wynik od czerwca ubiegłego roku – alarmują specjaliści.
Zdaniem specjalistów nie należy jednak brać tych danych dosłownie do siebie. Wskaźnik dostępności kredytowej jest bowiem wyliczany comiesięcznie w oparciu o średnią krajową. Pod koniec 2011 roku była ona stosunkowo wysoka, ponieważ wielu pracowników otrzymało na koniec roku „trzynastki” czy premie roczne. W styczniu sytuacja się uspokoiła, więc wskaźnik drastycznie zaczął spadać. W lutym ten trend został ponownie utrzymany. Brak dodatkowych środków w połączeniu z nikłą dostępnością hipotek powoduje, że rynek zmierza ku zapaści – komentują eksperci od rynku nieruchomości. Tak źle z uzyskaniem kredytu hipotecznego nie było bowiem od naprawdę dawna. Jeszcze kilka lat temu wiele osób mogło sobie pozwolić na zakup nieruchomości w kwocie przekraczającej nawet stokrotnie comiesięczne zarobki netto. Obecnie jest to praktycznie marzeniem. Kilkuosobowa rodzina zarabiająca nawet 5000-6000 złotych netto nie dostanie w żadnym banku więcej niż 300-350 000 złotych. Dodatkowo trzeba wziąć także pod uwagę to, że jeszcze do niedawna banki udzielały kredytów hipotecznych w wysokości nawet 130% wartości nieruchomości. Można było więc kupić mieszkanie czy dom, a resztę środków przeznaczyć na remont czy wykończenie. Obecnie jedyną gwarancją udzielenia finansowania jest wkład własny – najlepiej w wysokości minimum 20% wartości nieruchomości. Nierzadko do kredytu dochodzi także spora prowizja – płatna z góry.
Miejmy nadzieję, że obecna sytuacja nie będzie się zbytnio pogłębiać, ponieważ będzie to groziło prawdziwym kryzysem hipotecznym na polskim rynku. Już teraz mało kogo stać na zakup własnego mieszkania. Jeśli tak dalej pójdzie, to kredyty hipoteczne staną się prawdziwym luksusem dla niewielu.
Fakt, nie jest o kredyt latwo, wielu narzeka i wyczekuje obnizki cen mieszkan, nie zauwazajac ze w miesiac w miesiac tak naprawde splacaja ten sam kredyt komus…jaka w tym logika ?
Niestety niektórzy mają śmieciowe umowy i nie wszyscy mogą sobie na kredy pozwolić. Chociaż słyszałam, że doradcy finansowi są w stanie tutaj dużo zdziałać. Ale czy to prawda…
Z uwagi na to, że mają dużą ilość uruchamianych kredytów w poszczególnych bankach oraz bezpośredni kontakt z analitykami są w stanie wynegocjować lepsze warunki kredytu, co często pozwala właśnie na to, że możemy kredytów w ogóle otrzymać. Przechodziłem przez to w openie i mimo wszystko trzeba się trochę nachodzić po różne dokumenty, ale doradca rzeczywiście jest w stanie pomóc w znalezieniu dostępnego kredytu.
no wiadomo, ze ktos musi doradzic, ja bym nie startowal bez pomocy. Mnie wyslali do getina i poki co wszystko na dobrej drodze.
Po prostu trzeba sprawdzić wszystkie możliwości, w końcu banki żyją z kredytów. Nie w tym to w innym mnie doświadczenie nauczyło żeby się nie poddawać i szukać w końcu się udaje.