Coraz więcej Polaków ma długi

Mało kto zdaje sobie sprawę, w jak bardzo zastraszającym tempie rośnie liczba dłużników w naszym kraju. Średnio każdy Polak zadłużony jest na 15 600 złotych, a aż 2 mln osób nie spłaca swoich zobowiązań. Eksperci biją coraz bardziej na alarm, by coraz więcej ludzi nie wpadało w tzw. „spiralę zadłużenia”.

Warto jednak podkreślić, że wbrew pozorom większość Polaków spłaca prawidłowo swoje kredyty zaciągnięte w tradycyjnych bankach. Dużo gorzej jest z płatnościami za rachunki – np. za prąd, czy alimentami, które są płacone przez coraz mniej rodziców. Wiele osób nie zdając sobie tak naprawdę sprawy ze skali globalnego kryzysu kolokwialnie mówiąc nabrało rozmaitych pożyczek i rat, a obecnie ma problem z ich terminowym regulowaniem. W górę od stycznia poszły bowiem praktycznie wszystkie towary i usługi – od paliwa na lokalnej stacji benzynowej, po montaż nowo zakupionej szafy. Rośnie inflacja, a przedsiębiorcy nie chcą „dokładać do interesu”. Muszą więc podnosić ceny. Problem w tym, że razem z cenami nie rosną wynagrodzenia. Średnio co piąty Polak pracuje za najniższą krajową. Jedni dostają kolejny tysiąc złotych „pod stołem”, inni natomiast muszą zadowolić się tym co mają. Coraz więcej osób mówi otwarcie, że nie ma za co przeżyć do przysłowiowego pierwszego każdego miesiąca. W najgorszej sytuacji są kredytobiorcy hipoteczni, którym rata kredytu nierzadko wzrosła przez ostatnie kilka lat nawet o połowę.

Nikt nie wie, czy portfel przeciętnego Kowalskiego wytrzyma tak wielkie przeciążenie, jak obecnie na dłuższą metę. Coraz więcej osób mówi otwarcie, że nie ma za co życia. Rząd jednak stale chwali się wzrostem gospodarczym. Kto wie – być może w końcu wybuchną strajki pracownicze, jak pod koniec PRL-u. Jak na razie wydaje się to jednak być zwykłą fantazją.