Elektroniczne dowody osobiste zawitają do nas już niebawem, chociaż nie będzie to wtedy kiedy wszyscy tego oczekiwaliśmy, gdyż data po raz kolejny została przesunięta na bliżej nie określony termin. Dlaczego tak się dzieje? Rzecznik Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji poinformował że wprowadzenie elektronicznych dowodów osobistych może nastąpić dopiero wtedy, gdy państwo osiągnie pełną integralność wszystkich czynności i rejestrów państwowych. Co oznacza to dla przeciętnego polaka? Kolejne oczekiwanie na zmianę w ustawach, które zagwarantują wprowadzenie elektronicznego dowodu osobistego.
Niestety ale zmiana w ustawach jest konieczna do wdrożenia nowego pomysłu jakim jest elektroniczny dowód osobisty. Zmianie ma ulec przede wszystkim system identyfikacji obywatela, który ma być jednocześnie taki sam w różniących się od siebie instytucjach – dzięki temu zapanuje pełna zgoda i integracja systemów. Jedną z głównych przyczyn odpowiedzialnych za przesunięcie kolejnego terminu były nowe przepisy krajowe, które są powiązane z znowelizowaną dyrektywą unijną dotyczących podpisów elektronicznych. Oznacza to że Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego powinna być wydawana jako osobna karta przez NFZ, jednak nowy dowód osobisty powinien zawierać dość dużo miejsca, by przyszłości móc „dodać” komponent, który będzie odpowiedzialny za Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego. W przyszłości pozwoli to mieć wszystkie karty w jednym miejscu – w elektronicznym dowodzie osobistym.
Ogólne przesunięcie terminu tłumaczy się także wszelakimi testami, które trzeba przeprowadzić zanim elektroniczna karta trafi do wszystkich obywateli w Polsce. Państwo musi także opracować jedną i co najważniejsze skuteczną politykę uwierzytelniania wszystkich obywateli w systemie teleinformatycznym. Ostatnim punktem ma być nowelizacja ustawy dotyczącej dowodów osobistych. Dodatkowym czynnikiem przesunięcia terminy może być kwestia obciążenia budżetu państwa wydawanie elektronicznych dowodów osobistych, które w założeniach mają kosztować 370 mln zł brutto – aż 85 procent pochodzi jednak z środków Unii Europejskiej.
