Po serii spadków cen ropy naftowej na światowych rynkach, przyszedł czas wzrostów. Wszystko przez plotki o możliwych problemach z podażą na „czarne złoto”.
Ceny surowca na światowych rynkach kształtują się następująco:
- w Nowym Jorku – wzrost o 40 centów, do poziomu 105,75 USD za baryłkę;
- w Londynie – wzrost o 25 centów, do poziomu 123,39 USD za baryłkę.
Wzrost cen na światowych rynkach, to głównie skutek wypowiedzi Baracka Obamy, który zapowiedział że jeśli Teheran nie przestanie pracować nad bronią nuklearną, to amerykańska armia wkroczy na teren Iranu. Dodatkowo nieco zmalały rezerwy paliw w Stanach Zjednoczonych i Europie, a maklerzy giełd towarowych coraz częściej plotkują o załamaniu się rynku paliwowego na Starym Kontynencie. Wszystko przez rekordowe ceny paliw na stacjach benzynowych w całej Europie.
Wcześniej czy później było wiadomo, że ceny ropy naftowej na światowych rynkach wzrosną. Problem jednak w tym, że jej spadki nie przekładają się na obniżki cen na lokalnych stacjach – w przeciwieństwie do wzrostów cen „czarnego złota”. Jeśli paliwo w najbliższym czasie nie potanieje, to nie wykluczone że w Europie wybuchnie prawdziwa rewolucja – prowadzona nie tylko przez zmotoryzowanych.
