Wydawać by się mogło, że Chiny są światowym motorem gospodarczym. Tymczasem obniżający się wskaźnik przemysłowy w tym kraju sprawił, że giełdy na całym świecie zapikowały w dół. Indeks PMI spadł do poziomu 48,1 – najniższego od listopada. Tym samym miejsc pracy na chińskim rynku jest najmniej od 2009 roku.
Zagraniczni inwestorzy boją się recesji, która może sprawić, że zarówno Stany Zjednoczone, jak i Europa cofną się w rozwoju o nawet kilkadziesiąt lat! Obecnie jest to bardzo realne zagrożenie – straszą specjaliści. Rynki azjatyckie już nie produkują i nie zamawiają tak wiele, jak jeszcze kilka lat temu. Spada zapotrzebowanie na surowce, a cena paliwa w Państwie Środka jest najwyższa w historii. Wszystko to sprawia, że biznes w Azji to obecnie nie lada wyzwanie. Słaba kondycja chińskiego przemysłu odbija się na świecie, który boi się ryzyka. Spadają kursy akcji spółek wydobywczych i produkcyjnych. Maleje jednocześnie zaufanie do banków i instytucji finansowych.
Jeśli nie znajdziemy jakiejś metody na ożywienie rynków, to czeka nas kolejna fala kryzysu – kwitują specjaliści. Z pewnością jest w tym wiele prawdy, jednak jak napędzić rynek, który stoi bez braku pieniędzy? Każdy przecież wie, że to raczej niemożliwe.
