Mało kto zwraca na to uwagę, ale Polacy najmniej ze wszystkich narodów europejskich jadają w restauracjach. Średnio jedynie 2,8% naszych dochodów idzie na stołowanie się „na mieście”. To trzy razy mniej, niż wynosi średnia unijna.
Dużo więcej na ten cel wydają nawet Czesi czy Słowacy – nasi bliscy sąsiedzi. Jest to odpowiednio 7,5% oraz 5,7% rocznego dochodu. Liderzy – czyli Hiszpanie – wydają 17% swoich zarobków na restauracje. Warto także zaznaczyć, że niechętnie korzystamy z zaplecza hotelowego. Dużo bardziej wolimy motele, hostele czy domowe kwatery. Mało kto jednak liczy się z tym, że Polacy nadal zarabiają dużo mniej, niż nawet pogrążeni w głębokim kryzysie Grecy. Większość z nas posiada duże kredyty hipoteczne, musi kupować drogie paliwo, aby dojechać do pracy, a w dodatku opłacać kilkaset złotych miesięcznie przedszkole dla dziecka. W gąszczu rozmaitych wydatków brakuje środków na to, by choćby raz w miesiącu udać się do pobliskiej restauracji. Podczas gdy Hiszpanie wydają przy zarobkach 1 500 euro miesięcznie ponad 250 euro na restauracje czy hotele, przeciętny Polak wydaje na ten sam cel jedynie 60 zł w skali miesiąca. To naprawdę niewiele.
Nie wygląda na to, by w najbliższych latach trend na polskim rynku miał ulec zmianie. Zawsze jako naród mało korzystaliśmy z wypoczynku, czy choćby nawet restauracji, co obecnie jasno widać w rozmaitych rankingach. Tak czy inaczej jest to jednak pewien powód do wstydu w gronie całej Europy.
