Mimo ciągłych zapewnień rządu że ma być lepiej, wcale tak nie jest – najwyraźniej dostrzegają to już nie tylko biedni ludzie. Coraz większy kryzys w niewielkiej Portugalii jest przykładem na to jak w obecnych czasach coraz bardziej widoczne jest bankructwo osób prywatnych. W ostatnim czasie banki przejęły znaczną ilość mieszkań oraz domów, wszystko przez zadłużone gospodarstwa domowe lub nie możność wypłacenia się z kredytu hipotecznego, który bank wcześniej udzielił. Sytuacja staje się coraz gorsza, a dodatkowo całą sprawę nakręcają w dodatku media, dzięki czemu polityce w większej mierze wiedzą co dzieje się w ich kraju. W tym momencie warto podać jaka liczba mieszkań przejmowana jest każdego dnia – 25 codziennie przejmowanych nieruchomości.
Wyliczenia te szybko przekładają się także na samo zadłużenie Portugalczyków. Tylko w tym roku w miesiącu od styczeń do marzec, banki przejęły aż 2300 domów lub mieszkań na terenie całego kraju – w większości te mające problemy z zadłużeniem gospodarczym. W ubiegłym roku sytuacja była o wiele lepsza, gdyż porównując rok bieżący do poprzedniego można mówić o zwiększeniu tego rodzaju akcji (odbierania nieruchomości) aż o blisko 74 procent. Można więc być pewnym że lepiej wcale nie jest, a tylko gorzej. Przewodniczący Portugalskiego Stowarzyszenia Firm Arbitrażu w Sprawach Nieruchomości (APEMIP) – Luis Lima – postanowił wtrącić także swoje trzy grosze dotyczące zadłużenia portugalskich obywateli. Jego zdaniem w głównej mierze przyczyną nasilających się działań – czyli przejmowania nieruchomości przez banki – jest brak możliwości i zdolności do spłacania swych zobowiązań w postaci kredytów mieszkaniowych i budowlanych. Najgorszy jest jednak fakt że – jak podkreśla Luis Lima – przyszedł czas na oddanie bankom apartamentów (za niespłacone pożyczki), które w głównej mierze ulokowane są w Lizbonie i Porto. Suma odebranych apartamentowców jest niezwykle wysoka, gdyż procentowo sięga aż 40% wszystkich zabranych nieruchomości przez portugalskie banki.
