W prawdzie nie ma realnych kroków ani ze strony Francji, ani ze strony Grecji jeśli chodzi o obcięcie dotychczasowych oszczędności, które są bolączką dla każdego kraju w Europie. Oczywiste jest więc że wszyscy stawiali by na zysk, jednak dyscyplina nakazuje mocno zaciskać pasa, który w znacznym stopniu zahamuje pędzący i ogromny dług publiczny. Największymi przeciwnikami oszczędności zdają się być w chwili obecnej kraje takie jak Francja czy Grecja – bliżej tego tematu są także Hiszpanie, którzy z pewnością czekają na rozwój sytuacji w Europie. Jest to skrajnie niebezpieczne i nieodpowiedzialne podejście do sprawy, a inwestorzy mający resztki zaufania do krajów zdolnych wyjść z zadłużenia, najprawdopodobniej już je stracili. Rozpaczliwa sytuacja i niezgoda w czasie kryzysu jest absolutnie jednym z powodów dla których Unia Europejska miała by wielkie szanse się rozpaść. Największym przeciwnikiem rozluźnienia oszczędności są Niemcy i nie boją się o tym mówić na arenie międzynarodowej.
W ostatnim wydaniu niemieckiego dziennika Die Welt mogliśmy przeczytać że Grecja oraz Francja kompletnie straciły poczucie rzeczywistości – z pewnością jest to komentarz do ostatnich wyborów jakie odbyły się w obu krajach. Gazeta przekonuje więc że Angeli Merkel, będzie musiała sprowadzić nie jako na ziemię obu partnerów. Z pewnością nie będzie to łatwe. Dodatkową motywacją są przedstawiciele rynków finansowych, którzy już stawiają Europę pod wielkim znakiem zapytania. Ostatnie wybory budzą wielki niepokój i obawę że Europa nie utrzyma się na kursie reform. Przypomnijmy że w Francji wygrał Francois Hollande, który chciałby rozluźnić nieco nastroje własnego narodu poprzez zmniejszenie cięć budżetowych – w efekcie spirala zadłużenia znów by ruszyła. To samo tyczy się Grecji, gdyż ostatnie wybory i zwycięstwo radykałów oznacza braku dotrzymania wcześniejszych zobowiązań – deklarują jedynie chęć pozostania w strefie euro. Bez planu bezpiecznego oszczędzania niebawem Francuzi mogą podzielić losy Hiszpanów i Greków.
